Azerbejdżan uderza w Rosję
Trudno uwierzyć, że Baku stawia na szali relację z Moskwą z powodu brutalności rosyjskiej policji.
Napięcia na linii Azerbejdżan - Rosja. Jaki jest powód?
Ostatnie napięcia między Azerbejdżanem a Rosją są w pewien sposób zaskakujące. 27 czerwca podczas nalotu policyjnego w Jekaterynburgu aresztowanych zostaje kilku mężczyzn, w tym obywatele rosyjscy pochodzenia azerbejdżańskiego. Dwóch z nich umiera w trakcie przesłuchania. Mężczyźni są dobrze znani rosyjskiej policji. Siatkę przestępczą w sposób w miarę dokładny opisują też media. Mówimy o Rosji Władimira Putina, w której brutalność policji jest powszechnie znana. Nikt nie powinien ginąć w wyniku aresztowania. Trzeba jednak pamiętać, że mowa też ciągle prawdopodobnie o gangsterach, nie wzorowych obywatelach. Takich sugestii nie ma też ze strony samego Azerbejdżanu. Mimo to, śmierć aresztowanych dwóch braci spowodowała zaskakującą mocną reakcję Baku.
Relacje Azerbejdżanu z Rosją nie są jednoznaczne od samego upadku Związku Radzieckiego. Trudno je określić po prostu jako dobre albo złe. Trzeba też je postrzegać oddzielnie w kontekście politycznym i gospodarczym czy biznesowym. Azerbejdżan nie należy, w przeciwieństwie np. do Armenii, do kontrolowanych przez Rosję organizacji jak Euroazjatycka Unia Gospodarcza (EUG) czy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Nieprzypadkowo, ale wrócę do tego na końcu, w próbie konkluzji.
Pretekstem Rosji do uczestniczenia w życiu politycznym Azerbejdżan był przez dekady konflikt o Górski Karabach, który dzięki wsparciu Rosjan Armenia zagarnęła na początku lat 90. ubiegłego wieku. Oficjalnie Górski Karabach stanowił nieuznawane przez nikogo niepodległe państwo, w rzeczywistości był zależny gospodarczo i finansowo od Armenii i Rosji. Moskwa przez lata wspierała stanowisko, że Arcach (nazwa ormiańska Górskiego Karabachu) należy do Ormian. Azerbejdżan tymczasem bezskutecznie próbował odzyskać kontrolę nad utraconymi ziemiami. Jesienią 2020 roku doszło do tzw. wojny 44-dniowej, zakończonej 10 listopada porozumieniem (nie mylić z pokojem, którego nie podpisano do dziś) przy udziale Rosji. Na jego mocy Rosjanie posłali do Górskiego Karabachu swoją misję pokojową, która stała się solą w oku władz w Azerbejdżanie. Bynajmniej nie ze względu na swoją siłę militarną. Raczej jako trzecia siła w regionie.
Pełnoskalowa wojna Rosji przeciwko w Ukrainie zmieniła znacznie także sytuację na Kaukazie Płd. Tuż przed lutową rosyjską agresją prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew był w Moskwie, by podpisać układ o tzw. strategicznym przymierzu. Tego samego dnia Rosja uznała niepodległość separatystycznych republik Doniecka i Ługańska, a dwa dni później uderzyła w Ukrainę. Kijów z Baku łączy przede wszystkim nacisk na integralność terytorialną. Prezydent Alijew wprawdzie nie potępił rosyjskiego ataku, a Azerbejdżan nie przystąpił do sankcji nałożonych na Rosję (po autokratycznym rządzie chyba się tego nikt nie spodziewał), ale od początku agresji do Ukrainy płynęła pomoc, chociażby agregatorów i kabli, a później także specjalistycznego sprzętu do usuwania min. Dosyć jednoznacznie wojnę przedstawiają także azerbejdżańskie media państwowe, informując o “brutalnych atakach Rosji” i niszczeniu ukraińskich miast. Tam nie ma dwuznaczności.
Wojna w Ukrainie i uwaga jaką na sobie skupiła, a także zmiany stanowisk w czołowych stolicach europejskich (mam tu na myśli także Rosję), stała się też szansą dla Azerbejdżanu na odzyskanie Górskiego Karabachu. Regularnie dochodziło do walk na granicy, aż ostatecznie w wyniku błyskawicznego ataku na stanowiska wojskowe Ormian, Baku odzyskało kontrolę nad całym regionem we wrześniu 2023 roku. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie doszłoby do tego bez zwrotu w rosyjskiej narracji, że Górski Karabach jest azerbejdżański i bez bierności tzw. misji pokojowej Rosjan. Górski Karabach jako osobna jednostka administracyjna oficjalnie przestał istnieć z końcem 2023 roku, a mirotworcy, którzy mieli pilnować pokoju do 2025 roku, spakowali się przed terminem i opuścili teren Azerbejdżanu.
Wydawało się więc, że nie ma już istotnych punktów spornych między Baku a Moskwą. Może w jakimś stopniu proces pokojowy między Armenią i Azerbejdżanem, ponieważ Rosja nadal uparcie twierdzi, że powinno dojść do jego podpisania pod jej skrzydłami.
Spokój był jednak pozorny, o czym świadczą ostatnie wydarzenia. Baku za każdym razem reaguje w sposób systemowy wręcz, przemyślany, to nie są emocjonalne, nerwowe reakcje.
25 grudnia 2024 r. doszło do katastrofy azerbejdżańskiego samolotu pasażerskiego, zestrzelonego - jak wynika z informacji medialnych i wstępnych ustaleń cytowanych ekspertów - przez rosyjską rakietę ziemia-powietrze podczas próby lądowania w Groznym. Trzy dni po katastrofie prezydent Azerbejdżanu mówił: “możemy powiedzieć z całkowitą pewnością, że samolot został zestrzelony przez Rosję (...) Nie twierdzimy, że zostało to zrobione celowo, ale tak się stało”. Alijew postawił wtedy Rosjanom trzy żądania: “Po pierwsze, strona rosyjska musi przeprosić Azerbejdżan. Po drugie, musi przyznać się do winy. Po trzecie, ukarać winnych, pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej i wypłacić odszkodowanie państwu azerbejdżańskiemu, rannym pasażerom i członkom załogi”.
Władimir Putin przeprosił za katastrofę, ale nazwał ją “tragicznym incydentem”. Nie wziął na Rosję odpowiedzialności aż do dziś. Mowa była tylko o zadośćuczynieniach rodzinom ofiar i poszkodowanym.
Na początku tego roku Azerbejdżan zdecydowanie zaostrzył kurs wobec zagraniczych organizacji oraz mediów. Wtedy też Baku zamknęło biuro Domu Rosyjskiego, prowadzonego przez Rossotrudniczestwo, czyli Federalną Agencję ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej, narzędzie soft power Rosji i często przykrywkę dla szpiegów. W odpowiedzi posłowie rosyjskiej Dumy Państwowej grozili wprowadzeniem środków odwetowych wobec obywateli Azerbejdżanu mieszkających w Rosji (mówi się o pół milionie). Mowa była też o przymuszeniu ich do służby wojskowej na froncie w Ukrainie czy konfiskacie mienia. Jednemu z takich grożących rosyjskich deputowanych odmówiono potem wjazdu do Azerbejdżanu.
Pod koniec lutego wiadomości o konieczności zamknięcia swoich biur w Azerbejdżanie dostały m.in. BBC, Bloomberg, Głos Ameryki czy Transparency International, ale także Sputnik Azerbejdżan. Już w lutym rosyjska redakcja dostała informację od MSZ, że otrzyma akredytację tylko dla jednego korespondenta. 24 lutego MSZ Azerbejdżanu poinformowało o likwidacji przedstawicielstwa grupy medialnej Rossija Siegodnia (Sputnik-Azerbejdżan).
W odpowiedzi, choć trudno tu na 100 proc. napisać, co było w odpowiedzi na co, Rosja przeprowadziła cyberataki na azerbejdżańskie strony rządowe, a także, co w Rosji powszechne, odnotowywano ataki na migrantów zarobkowych z Azerbejdżanu i przedstawicieli diaspory w Rosji.
Tak dochodzimy do drugiego z zapalnych wydarzeń, po katastrofie samolotu, zeszłotygodniowej - 27 czerwca - akcji policji w Jekaterynburgu, w wyniku której nie żyje dwóch Azerbejdżan Husejn (lat 60) i Zijaddin (lat 55) Safarowów. Zarówno im, jak i pozostałym aresztowanym zarzuca się udział w przestępczości zorganizowanej i mordowanie swojej konkurencji w latach 2001-2011. Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ tłumaczyła, że podejrzani, choć są pochodzenia azerbejdżańskiego, są obywatelami Rosji i zostali zatrzymani w związku ze śledztwami w sprawie ciężkich przestępstw.
Ich śmierć wywołała szybką i ostrą reakcję Baku. Według informacji azerbejdżańskich mediów sekcja zwłok obu mężczyzn wykazała, że zostali oni pobici na śmierć. Azerbejdżańska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego zabójstwa. Równocześnie władze w Baku wezwały rosyjskiego charge d'affaires, żądając przejrzystego śledztwa - jak to nazwały - “pozasądowego zabójstwa o podtekście etnicznym”. Odwołano także planowaną wizyty rosyjskiego wicepremiera Aleksieja Owerczuka oraz większość, jeśli nie wszystkie, rosyjskie imprezy kulturalne w stolicy. Także delegacja parlamentarna Azerbejdżanu odwołała wyjazd do Moskwy na posiedzenie międzyparlamentarnej komisji ds. współpracy między Radą Federacji Rosji a Zgromadzeniem Narodowym Azerbejdżanu.
W poniedziałek zaś, 30 czerwca, dokonano policyjnego nalotu na biuro Sputnika Azerbejdżan i powołując się na wspomniane wcześniej wygasłe akredytacje medialne, stwierdzono naruszenie prawa, aresztowano dwie osoby pod zarzutem bycia szpiegiem FSB i skonfiskowano sprzęt. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano kilku Rosjan i oskarżono ich o przynależność do grup przestępczych zajmujących się handlem narkotykami z Iranu i cyberoszustwa.
To z kolei Rosja zinterpretowała jako "skandaliczne, niedopuszczalne działania" azerbejdżańskich organów ścigania przeciwko azerbejdżańskiej agencji informacyjnej Sputnik i jej pracownikom, a także “rusofobiczną kampanię" rozpętaną w azerbejdżańskich mediach - takie stanowisko przekazano ambasadorowi Azerbejdżanu w Rosji. Na to oczywiście była kolejna kontra - MSZ w Baku wydał swoją notę przeciwko torturowaniu zatrzymanych Azerbejdżan.
To zresztą nie wszystko. Azerbejdżan wraca bowiem do sprawy katastrofy samolotu z grudnia 2024. Serwis informacyjny Minval twierdzi, że posiada dowody sugerujące, że rosyjskie wojsko wydało rozkaz ataku rakietowego na lot 8243 w 2024 roku, powodując katastrofę, w której zginęło 38 pasażerów, a kolejnych 29 zostało rannych. Redakcja twierdzi, że dostała anonimowy list, a z nim nagrania audio i szczegóły techniczne”.
Azerbejdżan-Rosja. Co dalej?
Temat żyje. Media wyłapują informacje o aresztowaniach Azerbejdżan. Meduza napisała w czwartek o aresztowaniu azerbejdżańskiego “wora w zakonie”, czyli gangstera z powodu naruszenia zasad pobytu w Rosji (Kommersant pisze o nim biznesmen). Choć według rosyjskich mediów doszło do dwóch aresztowań mafijnych bossów. Wkrótce dojdzie do ekstradycji pierwszego z nich. W zamian - jak wynika z informacji - za uwolnienie pracowników Sputnika Azerbejdżan. Prokuratury obu krajów prowadziły w ostatnich dniach intensywne rozmowy.
Po paru dniach pojawiał się też w końcu wątek sił trzecich. A to komentarz politologa, że “kraje zachodnie bardzo chciałyby, aby Moskwa miała problemy ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Uważa się, że istnieje nieformalne porozumienie między państwami NATO, że Francja jest odpowiedzialna za zerwanie stosunków między Rosją a Armenią, a Wielka Brytania jest odpowiedzialna za zerwanie stosunków między Rosją a Azerbejdżanem”. A to rzeczniczka rosyjskiego MSZ Zacharowa na konferencji prasowej stwierdziła, że “stosunki między Federacją Rosyjską a Republiką Azerbejdżanu mają charakter sojuszu strategicznego i że są takie siły, którym się to nie podoba”. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow mówił z kolei o siłach zewnętrznych odnosząc się do rozmowy telefonicznej między Alijewem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim: “Ukraina zrobi wszystko, aby dolać oliwy do ognia, aby sprowokować stronę azerbejdżańską do kontynuowania swoich emocjonalnych działań".
Choć dochodzi, jak widzicie, do ostrej wymiany zdań i działań służb, to Moskwa powstrzymała się do tej pory od sankcji odwetowych czy masowych wydaleń Azerbejdżan. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził parę dni temu m.in., że zatrzymanie Azerbejdżan w Jekaterynburgu nie powinno być powodem do démarche.
Szczerze ubolewamy nad takimi decyzjami, ważne jest, aby kontynuować, być może, pracę nad wyjaśnieniem przyczyn i charakteru wydarzeń, które w opinii strony azerbejdżańskiej były powodem takich démarche. Uważamy, że wszystko, co się dzieje, jest związane z pracą organów ścigania i nie może i nie powinno być powodem takiej reakcji.
Po stronie Azerbejdżanu stawka wydaje się być jednak wyższa, a krytyczne nastawienie wobec Rosji nie jest nowe. To raczej postawa pielęgnowana przez lata.
Azerbejdżanie postrzegają siebie w dużej mierze jako jedyny kraj byłego ZSRR, któremu udało się samodzielnie przywrócić suwerenność i integralność terytorialną (rolę takiej Turcji jako bratniego narodu dla potrzeb tej wersji się pomija). Ma to oznaczać, że w sferze polityki zagranicznej Baku nie jest nikomu nic winne. Ta niepodległość i niezależność ma - zdaniem Azerbejdżan - niepokoić Rosję, która stale myśli w w kategoriach imperialnych, która ciągle chce by wszyscy wokół jej się bali.
Jeśli spojrzeć na to jak Rosja przedstawiana jest w szkole, to:
Podręcznik dla klas 9-klasistów z 2024 r. opisuje powstanie sowieckiego Azerbejdżanu jako “koniec niepodległości narodowej" i "przywrócenie niepodzielnego imperium", zauważając, że hasło "niepodległego sowieckiego Azerbejdżanu" upadło wraz z powstaniem Zakaukaskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Współczesne tematy polityki zagranicznej, takie jak wojna rosyjsko-gruzińska z 2008 r., deklaracja sojuszniczych interakcji między Rosją a Azerbejdżanem z 2022 r. oraz rozmieszczenie rosyjskich sił pokojowych w Karabachu, są krótko wspomniane, ale nie ma specjalnej sekcji poświęconej współczesnym stosunkom rosyjsko-azerbejdżańskim. Lukę tę częściowo wypełnia rozdział o Federacji Rosyjskiej w podręczniku do historii ogólnej, w którym omówiono politykę zagraniczną Rosji i jej dążenie do utrzymania "wpływów i obecności w przestrzeni postsowieckiej". Jako przykłady podaje się atak na Gruzję w 2008 r. i trwającą okupację 20 proc. terytorium Gruzji,
czytamy w raporcie “The Image of Russia in Contemporary Azerbaijani History Textbooks” i dalej:
Z podręczników do historii współczesnej Azerbejdżanu wyłania się dwojaki obraz Rosji. W podręcznikach do historii świata Rosja jest przedstawiana jako kraj europejski w szerszym kontekście globalnym. W azerbejdżańskich podręcznikach do historii Rosja jawi się jednak jako zacofane, kolonialne państwo. Zwłaszcza w podręcznikach szkolnych dominują narracje nacjonalistyczne. Chociaż podręczniki te oferują ogólne zrozumienie wydarzeń w Rosji i ZSRR, zawierają również populistyczne twierdzenia i nieuzasadnione interpretacje, które podważają ich wiarygodność naukową. Wszystkie problemy epoki nowożytnej przypisuje się rosyjskiej polityce kolonialnej i decyzjom wynikającym z tej polityki. W podręcznikach nie ma wzmianki o żadnej “wielowiekowej przyjaźni” między Rosją a Azerbejdżanem. Zamiast tego Rosja jest konsekwentnie przedstawiana jako poważne zagrożenie dla państwowości Azerbejdżanu i jako siła polityczna zagrażająca wartościom narodowym i duchowym narodu azerbejdżańskiego
Obraz Rosji w podręcznikach to oczywiście tylko jeden element całej tej układanki, także edukacyjnej, bo co innego historia, co innego kultura i język. Przedstawianie Rosji jako zagrożenia nie przeszkadzało - jeszcze do niedawna - w rozwoju rosyjskich instytucji kultury. W Azerbejdżanie działa też 340 szkół rosyjskojęzycznych, z czego 16 uczy tylko w języku rosyjskim (reszta jest nauczana w dwóch językach). Liczba uczniów to ok. 150-160 tys. studentów.
Do tego gospodarka, która w relacjach Azerbejdżanu z Rosją, tylko pozoru jest obszarem niepolitycznym. Według ostatnich danych obroty handlowe między Azerbejdżanem a Rosją w 2024 r. wyniosły ok. 4,8 mld USD (co stanowi wzrost o 10,1 rok do roku). Rosja zajmuje trzecie miejsce wśród zagranicznych partnerów handlowych Azerbejdżanu po Włoszech i Turcji. Rosja jest głównym rynkiem zbytu dla azerbejdżańskich owoców i warzyw. Zresztą rosyjskie media od razu zaczęły publikować, ile straci Azerbejdżan na zawieszeniu wymiany handlowej.
Ale to nie handel jest w tych relacjach najważniejszy, a tranzyt. Kluczowy jest tutaj Międzynarodowy Korytarz Transportowy Północ-Południe (INSTC).
Dla Rosji szczególnie ważny ze względu na możliwość wejścia na rynki Indii i Bliskiego Wschodu w obliczu presji sankcyjnej. Do tego ropa. Od 1997 roku Azerbejdżan eksportuje ropę naftową w tranzycie przez Rosję w kierunku europejskim przez ropociąg Baku-Noworosyjsk. Rosyjskie media zwracają uwagę, że w 2020 r. spółka zależna azerbejdżańskiego giganta państwowego Socar po raz pierwszy weszła do grona 20 największych nabywców rosyjskiej ropy, kupując 2,2 mln ton za 1 mld dol. Azerbejdżan kupuje ropę naftową i gaz ziemny od Rosji, aby zaspokoić popyt wewnętrzny, jednocześnie eksportując własne bogactwa energetyczne na Zachód (pisałam o tym wielokrotnie przy wątku Azerbejdżan - alternatywa dla rosyjskiego surowca). Azerbejdżańscy biznesmeni kontrolują znaczne aktywa w budownictwie, nieruchomościach, handlu i innych sektorach rosyjskiej gospodarki. Najbogatszy człowiek w Rosji według “Forbes” to też Azerbejdżanin - Wagit Alekperow.
Dziennikarze w swoich wyliczankach zależności wspominają też turystykę. W 2024 roku Azerbejdżan odwiedziło 730 tys. Rosjan, co stanowi 28 proc. z ogólnej liczby 2,6 mln turystów.
Według spisu powszechnego z 2021 r. w Rosji mieszka około pół miliona etnicznych Azerów (Azerowie pada w źródle), ale nieoficjalne szacunki mówią nawet o 2 milionach.
To wszystko wiedzą władze w Azerbejdżanie. Czy zatem w tym sporze z Moskwą może chodzić po prostu o pokaz siły? O to, kto będzie mógł się nazywać regionalnym mocarstwem? Czy Azerbejdżan zmierza do politycznego wyparcia Rosji z regionu? Czy to po prostu próba rozpisania relacji na nowo, w której Baku chce się pozycjonować na kogoś równego Moskwie? Tylko i aż tyle? Stawiam pytania, na które nie znam odpowiedzi i na które trudno ją znaleźć także ze względu na wojnę informacyjną.
Na koniec ciekawostka. Zerknijcie na tekst Al Jazeera, jak zupełnie inną narrację mają - że to wszystko to tylko obraz rosyjskiej nienawiści do społeczności azerbejdżańskiej.
JUŻ W SOBOTĘ O SYTUACJI W AZERBEJDŻANIE I ARMENII BĘDĘ OPOWIADAĆ W AUDYCJI PO PROSTU WSCHÓD - TRÓJKA, GODZ. 16.00 - ZAPRASZAM!
Sytuacja na Kaukazie Płd. zmienia się dynamicznie. Nie przegap kolejnego numeru i zapisz się:
Możesz też po prostu docenić moją pracę, kupując mi kawę albo/i wspierając Polską Misję Medyczną działającą w Ukrainie. Jeśli newsletter to dla Ciebie za mało, to zapraszam na moje konta: Instagram, Whatsapp - tu wrzucam masę linków do raportów, analiz, informacji o webinarach.