Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer

Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer

Share this post

Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer
Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer
Biskupi i rosyjski miliarder oskarżeni o próbę zamachu stanu w Armenii

Biskupi i rosyjski miliarder oskarżeni o próbę zamachu stanu w Armenii

Władze w Erywaniu nie wykluczają udziału Rosji | Gruzja: opozycja w areszcie, ale władza zapewnia: dążymy do UE

Agnieszka Filipiak's avatar
Agnieszka Filipiak
Jul 06, 2025
∙ Paid

Share this post

Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer
Przegląd AgFilipiak / South Caucasus Observer
Biskupi i rosyjski miliarder oskarżeni o próbę zamachu stanu w Armenii
Share

Armenia. Próby zamachu stanu i konflikt rządu z Kościołem

To były bardzo intensywne tygodnie w Armenii, jak na całym Kaukazie Płd. Zaczęło się od publikacji w powiązanym z rządem serwisie Civic.am, w której znalazły się szczegóły domniemanego zamachu stanu (wrzucili pdf-a z widoczną edycją). Potem prokuratura wszczęła dochodzenie, a służby bezpieczeństwa poinformowały, że wykryły spisek mający doprowadzić do obalenia rządu i na tej podstawie aresztowały m.in. dwóch biskupów. W komunikatach pojawia się informacja o rzekomym składzie broni, ale jako podstawę zarzutów wymienia się też “publiczne wezwania mające na celu przejęcie władzy i obalenie przemocą porządku konstytucyjnego”. Nie obyło się bez zamieszania. Jednego z biskupów Adjapaczjana policja próbowała aresztować w Eczmiadzynie, czyli siedzibie patriarchatu. Doszło do starć z policją. Ostatecznie biskup sam zgłosił się śledczym, po przejściu ponoć 20 km pieszo do Erywania.

Aresztowania duchownych sprawiły, że oskarżenia o próbę zamachu stanu wpisano w pogłębiający się ostatnio kryzys w relacjach rządu z kościołem. Są one napięte właściwie od 2020 r., czyli wojny 44-dniowej z Azerbejdżanem, zakończonej podpisaniem porozumienia pod parasolem Rosji. Karekin II, patriarcha stojący na czele Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, obarczył winą za porażkę w walkach premiera Nikola Paszyniana i zaczął wzywać do jego rezygnacji. Kolejne starcia z Baku i utrata kolejny ziem Górskiego Karabachu (dla Ormian Arcachu), a także terenów należących do samej Armenii, jeszcze bardziej zaogniała sytuację.

Ostatnie tygodnie to serie wzajemnych personalnych ataków między Karekinem II a premierem Paszynianem. Szef rządu wezwał patriarchę do ustąpienia, oskarżając go o posiadanie nieślubnego dziecka (w Apostolskim Kościele Ormiańskim nie obowiązuje celibat, ale księża mogą mieć rodziny tylko, jeśli zawrą małżeństwo przed święceniami; niemniej od biskupów i wyższych rangą wymaga się przestrzegania celibatu.). Media zwracają uwagę, że w komunikacie zwrotnym zaatakowano Paszyniana, ale nie odniesiono się do oskarżeń o dziecko. Premier - zdaniem biskupów i tu po prostu cytuję - został obrzezany, co znaczy, że nie jest chrześcijaninem. W odpowiedzi Paszynian stwierdził, że może księżom pokazać swojego penisa. Wiem jak ta cała pyskówka brzmi, ale właśnie takie to wiadomości dominowały w życiu politycznym Armenii ostatnio, taka wymiana wiadomości między przywódcą politycznym i duchowym.

Warto się jednak skupić na oskarżeniach o utratę Górskiego Karabachu, bo to na tym motywie budowany jest ruch przeciw premierowi Paszynianowi. Azerbejdżan przejął całkowitą kontrolę nad regionem we wrześniu 2023 r. i doprowadził do likwidacji Górskiego Karabachu pod koniec grudnia tego samego roku. Do dziś trwają rozmowy na temat traktatu pokojowego z Baku, za co premier Armenii jest regularnie krytykowany przez opozycję, związaną głównie z poprzednią władzą. W zeszłym roku, po oddaniu Azerbejdżanowi kilku opuszczonych wiosek ormiańskich (w ramach wymiany) doszło do serii antyrządowych protestów. Na czele ruchu Świętej Walki stał jeden z aresztowanych właśnie biskupów - Bagrat Galstanjan (zarzuca mu się, że “spiskował z członkami ruchu, aby zdobyć niezbędne narzędzia i sprzęt do przeprowadzania aktów terrorystycznych i przejęcia władzy”, ma podwójne obywatelstwo: Armenii i Kanady). Były wtedy i starcia z policją, i ataki na budynki rządowe. Rząd je ignorował i z czasem protesty uliczne zniknęły.

Czy Rosja ingeruje w życie polityczne w Armenii?

Premier Paszynian zdaje się nie przejmować krytyką i dąży do normalizacji stosunków z Azerbejdżanem i Turcją (do niej jeszcze wrócę). Jednak w czerwcu 2026 roku w Armenii powinny się odbyć wybory parlamentarne i wątek “utraty” Arcachu/Górskiego Karabachu będzie pewnie jednym z głównych motywów kampanii przeciwników Paszyniana. Już dziś analitycy, komentatorzy, armeńscy politycy i sama Kaja Kallas zwracają uwagę na zagrożenie ze strony Rosji w kontekście wyborów. Jednym z narzędzi Rosji są rosyjscy oligarchowie pochodzenia ormiańskiego, którzy już w przeszłości mieszali w krajowej polityce.

Wśród aresztowanych w związku ze śledztwem o planowanie zamachu stanu jest otwarty krytyk premiera Armenii, rosyjsko-ormiański miliarder Samwel Karapetjan (aresztowano go w połowie czerwca). O ile kościół ormiański, przynajmniej w strukturach kościelnych, jest niezależny od prawosławnego kościoła w Rosji i nie można wskazać jawnych powiązań, to już Karapetjan ma całkiem sporo związków z Rosją. Rolę Moskwy w antyrządowych prowokacjach podbił też sam premier twierdząc, że istnieje “duże prawdopodobieństwo, że za tymi operacjami hybrydowymi i tą wojną hybrydową stoją pewne kręgi w Rosji”.

Sama Moskwa na razie z dystansem. Mówi, że to “wewnętrzna sprawa Armenii”. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow:

Oczywiście, śledzimy tę sprawę. Dla nas jest on [Karapetjan] obywatelem Rosji. Nie chcemy ingerować w wewnętrzne sprawy Armenii, ale oczywiście z najwyższą uwagą obserwujemy wszystko, co dotyczy obywatela Rosji.

Rzeczniczka MSZ:

Udzielimy mu niezbędnej pomocy, aby zapewnić, że wszystkie jego prawa będą przestrzegane.

Karapetjan to miliarder z majątkiem wartym 4,1 mld dol. Jest właścicielem Tashir Holding, spółki powiązanej z Gazpromem, przez co ma np. kontrakty na oświetlenie ulic Moskwy. Należy do niego też Electric Networks of Armenia, czyli kontroluje sieci energetyczne w Armenii. Rząd w Erywaniu mówi jednak o planach nacjonalizacji przedsiębiorstwa i już dostosowuje prawo, by było to możliwe.

W przychylnej ormiańskiej prasie o Karapetjanie piszą “filantrop”, ale to m.in. sponsor batalionu ArBat, jednostki złożonej z ormiańskich obywateli Rosji, którzy mieli planować zamach stanu w Armenii (to podejrzenia) czy też walczą po stronie Rosji w Ukrainie (to fakt). O ArBacie mogliście czytać chociażby w lutym, po zamachu w Moskwie na twórcę batalionu Armena Sarkisjana. We wrześniu 2024 r. Komitet Śledczy Armenii informował o aresztowaniu kilku obywateli Armenii za rzekome szkolenie z batalionem Arbat w Rosji w ramach przygotowań do próby obalenia rządu Paszyniana.

Karapetjana aresztowano na podstawie wypowiedzi: “Jeśli siły polityczne Armenii nie poradzą sobie z tą sytuacją [chodzi o spór z Kościołem], będziemy musieli interweniować na swój własny sposób w kampanii przeciwko Kościołowi”.

Republika Armenii jest krajem demokratycznym, w którym każdy ma prawo do wyrażania opinii, odbywania zgromadzeń i uczestniczenia w życiu politycznym i obywatelskim. Ale nikt nie może zagrozić Armenii. Podejmę najostrzejsze możliwe środki przeciwko takiej próbie,

zareagował premier Paszynian. Szef rządu zwrócił też uwagę, że Karapetjan zaczął zabierać głos w momencie, kiedy Komisja regulacyjna ds. usług publicznych nałożyła na Electric Networks of Armenia grzywnę w wysokości 10 milionów dram (około 26 tys. dol.) za naruszenia techniczne i handlowe.

Media wskazują na kodek karny, który mówi, że publiczne wzywanie do przejęcia władzy, naruszenia integralności terytorialnej lub obalenia porządku konstytucyjnego przy użyciu siły – wygłoszone za pośrednictwem publicznie wyświetlanych treści, środków masowego przekazu lub technologii informacyjnych i komunikacyjnych – jest karane: karą pieniężną w wysokości od 20 do 50 minimalnych stawek wynagrodzenia, pracą społeczna od 150 do 270 godzin, karą ograniczenia wolności od roku do trzech lat, aresztem krótkotrwałym od jednego do dwóch miesięcy, kara pozbawienia wolności od dwóch do pięciu lat.

Czy w Armenii planowano zamach stanu?

Trudno na podstawie tych informacji ocenić, czy rzeczywiście doszło do planowania zamachu stanu. To nie pierwszy takie doniesienia, o czym też w ostatnich dniach przypominały społeczeństwu media, wspominając sukcesy służb od 2018 roku, czyli dojścia Nikola Paszyniana do władzy. Dla pełnego obrazu należałoby na pewno prześledzić armeńskie telewizje, a także rosyjskie, które regularnie uderzają w Armenię. Jeśli chcecie jeszcze bardziej pogłębi temat, to polecam komentarz w języku angielskim na Civilnet.

Sam Karapetjan nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W piątek - za pośrednictwem prawnika - nawoływał: “Nadszedł czas, aby zjednoczyć się wokół fundamentalnie nowej siły, aby stać się jedną pięścią”. Stwierdził także, że to czas, by odpowiedzieli rządowi “cywilizowanymi i politycznymi” środkami.

W jednym z komentarzy pojawiło się porównanie Karapetjana z Bidziną Iwaniszwilim, miliarderem gruzińsko-rosyjskim, założycielem Gruzińskiego Marzenia, które w 2012 roku wygrało wybory z partią Saakaszwilego i rządzi (coraz bardziej w sposób autorytarny) Gruzją do dziś. Autor komentarza pisał, że Rosja próbuje przeprowadzić w Armenii operację Iwaniszwili 2.0.

Armenia bliżej UE

Wspominałam o Kaji Kallas już. Szefowa unijnej dyplomacji była w Armenii pod koniec czerwca. Oznajmiła wtedy: “UE i Armenia nigdy nie były sobie bliższe. Rozpoczęliście proces akcesyjny do UE i z zadowoleniem przyjmujemy wasz zamiar pogłębienia naszego partnerstwa”. Poinformowała też o rozpoczęciu nowego partnerstwa i wprowadzeniu planu na rzecz odporności i wzrostu na lata 2024–2027 o wartości ok. 270 mln euro (tego ogłoszonego w kwietniu 2024 r.), a także o udziale Armenii w misjach UE na całym świecie. Media przypominają, że UE wspiera także niezależne media w Armenii oraz programy wsparcia dla uchodźców z Górskiego Karabachu.

Armenia a Turcja. Naprawa stosunków pilnie potrzebna

W kontekście Armenii nie możecie też przegapić historycznej wizyty premiera Armenii w Turcji, gdzie spotkał się z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem. Oba kraje nie utrzymują relacji dyplomatycznych, mają też zamknięte granice, ale odzyskanie przez Azerbejdżan kontroli nad Górskim Karabachem znacząco wpłynęło na rozwój dwustronnych relacji. Ankara nadal jednak uzależnia kontakty z Erywaniem od podpisania traktatu pokojowego Armenia-Azerbejdżan.

Dla Armenii poprawa relacji z Turcją zdaje się być jednym z najważniejszych celów w polityce zagranicznej. Otwarcie granic przyniosłoby spore korzyści handlowe, to po pierwsze, po drugie położenie Armenii nie pozostawia złudzeń. Kraj leży między dwoma sojusznikami, wrogim Azerbejdżanem i Turcją, na północy ma Gruzję - swoiste okno na świat w przeszłości, teraz nie dość, że oddalające się od demokracji, to jeszcze blokujące sprzedaż alkoholu do Rosji czy dostawy przez gruzińskie porty. Na południu zaś Iran, z którym relacje nie uległy pogorszeniu w ostatnim czasie, ale który uczestniczył w militarnym starciu z Izraelem ostatnio.

Więcej o relacjach Armenia-Turcja w ostatnim czasie:

  • Why Armenia Is Seeking to Normalize Relations With Turkiye

  • Komentarz: Armenian-Turkish-Azerbaijani Reconciliation Rattles Russia


Dowiedziałeś/aś się czegoś nowego? Podaj dalej!

Share


Gruzja. Władza zapewnia: w 2030 r. będziemy gotowi na przystąpienie do UE

Trudno nadążyć za zmianami w Gruzji i trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie o to chodzi partii rządzącej Gruzińskie Marzenie. Żebyśmy nie nadążali i się nawet nie fatygowali opisywać kolejne prawa, które pchają Gruzję w autorytarną otchłań. Zresztą część z was pewnie zauważyła, że o tym zmierzchu gruzińskiej (młodej i pełnej niedociągnięć) demokracji piszę już od miesięcy, a nastroje wsród szeregu komentujących i analityków są raczej pesymistyczne.

Nie myślcie jednak, że równie przygnębione jest całe społeczeństwo gruzińskie. Protesty przeciwko rezygnacji z działań na rzecz integracji z UE oraz w sprawie rozpisania ponownych wyborów parlamentarnych trwają wprawdzie ponad 200 dni, ale przeciwko partii rządzącej Gruzińskie Marzenie opowiada się tylko część społeczeństwa. Zwolennicy partii miliardera Bidziny Iwaniszwilego wierzą wersji partii rządzącej, że Gruzja rozwija się w dobry kierunku i w przyszłości będzie gotowa do przystąpienia do UE.

Pod koniec czerwca, w swoim corocznym przemówieniu przed parlamentem premier Irakli Kobachidze ponownie powtórzył, że Gruzja w 2030 będzie gotowa, by przystąpić do UE.

Mamy postawiony konkretny cel – do 2028 roku chcemy zrealizować ponad 90 proc. zobowiązań wynikających z umowy stowarzyszeniowej. Będziemy aktywnie kontynuować pracę nad tym, co musi się odbywać poprzez aktywną komunikację między rządem a parlamentem.

Tutaj nie jest nawet istotne, na ile realne jest to zobowiązanie (choć muszę swoją drogą prześledzić raport z umowy stowarzyszeniowej Gruzja-UE), ale to, że przemówienie premiera podają dalej czołowe gruzińskie media. Dla zwolenników Gruzińskiego Marzenia to jest nadal partia prounijna. Jeśli są jakieś problemy z integracją, to z powodu samej Unii.

Jeśli chodzi o stosunki Gruzja – UE, stoimy przed bardzo poważnymi wyzwaniami. Biurokracja europejska podchodzi do tego niesprawiedliwie, jednak pozostajemy w stanie gotowości. Jesteśmy gotowi podjąć wszelkie niezbędne kroki, aby wesprzeć integrację europejską naszego kraju. Mamy zadeklarowany cel – stać się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej do 2030 roku. Do 2030 roku kraj będzie na to w pełni przygotowany. (…) Jeśli będzie sprawiedliwe i zdrowe podejście, to oczywiście nic nie stanie na przeszkodzie naszej eurointegracji. Zachowujemy spokój, jesteśmy w stanie oczekiwania. Pragmatycznie kontynuujemy naszą pracę w tym kierunku. Miejmy nadzieję, że zdrowe i sprawiedliwe kroki podejmie również europejska biurokracja.

Sprzyja tej narracji póki co także gospodarka, która w maju wzrosła o 7,5 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Zdaniem premiera bezpieczny jest też wątek inwestycji zagranicznych, w danych one maleją, ale Kobachidze wspominał o inwestorach z Emiratów Arabskich - firmie Emaar, która ma wpakować w Gruzję w ciągu pięciu lat 6 mld dol. Więcej o tym, jak gospodarka wydaje się być odporna na niepokoje polityczne pisałam w tym newsletterze.

Całe przemówienie premiera, jak to szefa rządu, było o tym, jak jest dobrze dzięki partii rządzącej i jak wzrosło finansowanie kluczowych obszarów jak ochrona zdrowia czy edukacja.

W sprawach polityki zagranicznej odnotuję jeszcze jeden wątek - relacji z USA. Tutaj nadal Tbilisi cierpliwie czeka na chwilę, w której Waszyngton powróci do partnerstwa strategicznego.

Delegalizacja opozycji w Gruzji

Deklaracje o przystąpieniu do UE to jedno, drugie to realia. Delegalizacja obecnych partii opozycyjnych wydaje się być już tylko kwestią czasu. Od lutego w parlamencie (w którym zasiada tylko Gruzińskie Marzenie i ich sojusznicy, bo ugrupowania opozycyjne zbojkotowały wynik wyborów w październiku 2024 r.), pracuje komisja parlamentarna ds. rozliczeń poprzednich władz. Ma ona w skrócie dwa cele (i to mówi wprost partia rządząca, to nie moja interpretacja): udowodnić, że to Micheil Saakaszwili i jego ekipa jest winny utraty Abchazji i Osetii Płd. w 2008 r. a nie Rosja oraz doprowadzić do likwidacji partii założonej przez Saakaszwilego - Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Zgodnie z nowelizacją przepisów po wyrejestrowaniu ZRN, nie będzie mogła powstać żadna partia wykazująca podobieństwo z Ruchem.

Przed parlamentarną komisję parlamentarną wzywani byli współpracownicy Saakaszwilego oraz czołowi opozycjoniści (także ci, którzy z Miszą nigdy nie pracowali). Większość z nich odmówiła. Ukarano ich za to grzywnami. Niezależnie od tego, czy te grzywny zapłacili, czy nie, za brak udziału w przesłuchaniu zostali skazani na 7 lub 8 miesięcy aresztu i dwa lata zakazu sprawowania funkcji publicznych. Takie wyroki dostali: Nika Melia, Nika Gwaramia z partii Ahali oraz Zurab Dżaparidze z Koalicji na rzecz zmian, Giwi Targamadze (jeden z liderów rewolucji róż, przewodniczący parlamentarnej komisji bezpieczeństwa i obrony w 2008 r.), Giorgi Waszadze, przywódca partii Strategia Agmaszenebeli, liderzy Silnej Gruzji: Mamuka Chazaradze i Badri Dżaparidze, Irakli Okruaszwili (były minister obrony narodowej).

Jednym z tych, którzy stawili się na przesłuchaniu jest Giorgi Gacharia, były premier z ramienia Gruzińskiego Marzenia, obecnie w opozycji. Na niego znaleziono jednak inny paragraf (więcej o tym tutaj) i grozi mu 15 lat więzienia. Kiedy rozmawiałam z nim ostatnio, był w Niemczech. Na drugie przesłuchanie przed komisją połączył się zdalnie.

Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości co do celów partii rządzącej, to poseł Dawid Matikaszwili (uwaga linkuję do prorządowej Imedi), je rozwieje. Informuje on bowiem, że komisja osiągnęła ważny etap w śledztwie i planuje złożyć do prokuratury i Sądu Konstytucyjnego “oparte na dowodach” wnioski o zakazanie Zjednoczonemu Ruchowi Narodowemu udziału w gruzińskim życiu politycznym.

Znaczenie komisji podbił też premier Kobachidze we wspomnianym już parlamentarnym przemówieniu:

Pamiętamy reżim, który działał w Gruzji przed 2012 rokiem [do 2012 roku rządziła partia Saakaszwilego, Gruzińskie Marzenie przejęło władzę w wyborach parlamentarnych w 2012 r., a w 2013 kandydat partii wygrał wybory prezydenckie]. Reżim ten był całkowicie zbudowany na przestępczości. Troska o ludzi nigdy nie była priorytetem. Wręcz przeciwnie, jedną z charakterystycznych cech ich podejścia było pogwałcenie godności ludzkiej. Podejście to zasadniczo zmieniło się po 2012 roku. [Uwierzcie mi na słowo, że to tylko kawałek prawdy].

Wybory samorządowe w Gruzji. Co warto o nich wiedzieć

4 października w Gruzji odbędą się wybory lokalne. Większość partii opozycyjnych nie zamierza brać w nich udziału, ponieważ nie zakłada, że będą one uczciwe. Na razie osiem ugrupowań mówi o bojkocie. Są to: Plac Wolności, Europejska Gruzja, Zjednoczony Ruch Narodowy, Strategia Agmaszenebeli, Akhali, Girchi - Więcej Wolności, Droa i Federaliści. Z tych kluczowych brakuje tu Lelo-Silna Gruzja i partii Gacharii, choć akurat ci pierwsi już się wyłamali i Lelo-Silna Gruzja zadeklarowali udział w wyborach.

I choć brzmi to jak kiepski żart, to prezydent z ramienia Gruzińskiego Marzenia Micheil Kawelaszwili zapewnia, że ułaskawi uwięzionych liderów opozycji, jeśli tylko poproszą go o ułaskawienie i potwierdzą zamiar wzięcia udziału w wyborach samorządowych.

Represje wobec protestujących i mediów w Gruzji

Piszę o tym regularnie, więc dziś krótko. W gruzińskich aresztach nadal przebywa kilkudziesięciu demonstrantów, którzy oczekują na wyroki. Do tej pory były to 3-4,5 roku pozbawienia wolności za “ataki na policjanta” lub zniszczenie mienia, kamery. Ostatni wyrok jednak to pięć lat dla 21-letniego Giorgiego Mindadze, za strzelanie fajerwerkami, z których iskra miała dolecieć do nogi policjanta.

Do tego z nowych: Cenzura w mediach w praktyce, czyli czego nie wolno mówić na wizji.

Czy Unia Europejska nałoży sankcje na Gruzję?

Jakiś czas temu pisałam o tym fragmencie stanowiska europosłów:

Zwracają również uwagę, że zbliżające się wybory samorządowe w 2025 r. będą kolejnym sprawdzianem odporności gruzińskiej demokracji i pluralizmu politycznego. W związku z tym posłowie do Parlamentu Europejskiego wzywają opozycję w tym kraju do wykorzystania tej okazji, aby odzwierciedlić jedność narodu gruzińskiego w poparciu dla demokracji i praworządności, co już zostało wykazane podczas pokojowych protestów, które miały miejsce po październikowych wyborach.

Dopytałam Rasę Juknevičienė, która jest odpowiedzialna za monitorowanie sytuacji w Gruzji, co to właściwie znaczny. W gruzińskich mediach było bowiem sporo interpretacji, że to zachęta do wzięcia udziału w wyborach. Odpowiedź to:

Treść raportu nie miała na celu sugerowania niczego więcej niż to, co zostało w nim napisane. Decyzja o najlepszym sposobie postępowania w świetle zbliżających się wyborów samorządowych należy wyłącznie do demokratycznej opozycji w Gruzji. Należy również zwrócić uwagę na cały akapit i zawarte w nim podkreślenie potrzeby walki o prawdziwie demokratyczne i bezstronne przeprowadzenie wyborów.

I dalej zacytowano cały punkt:

[Parlament Europejski] wzywa opozycję do wykorzystania okazji, jaką stanowią te wybory, aby odzwierciedlić jedność narodu gruzińskiego na rzecz demokracji i praworządności, co już zostało wykazane podczas pokojowych protestów przeciwko manipulacjom wyborami parlamentarnymi i represjom; wzywa do przeprowadzenia wyborów samorządowych w lepszych warunkach wyborczych, pod nadzorem niezależnej i bezstronnej administracji wyborczej oraz pod ścisłą obserwacją międzynarodową, aby zagwarantować prawdziwie uczciwy, wolny i przejrzysty proces.

To teraz pytanie, czy UE będzie tak tylko wzywać, czy nałoży jakieś sankcje?

W tej kwestii najlepszym źródłem informacji jest Rikard Jozwiak i jego kapitalny newsletter. W paru punktach co ustalił:

  • Z inicjatywy Litwy 23 czerwca ministrowie spraw zagranicznych UE krótko omówili sytuację w Gruzji. Wrócą do tematu 15 lipca.

  • Litwa zaproponowała (autor widział dokument) kilka środków, jeśli sytuacja w Gruzji „radykalnie się pogorszy”. Chodzi o sankcje na przywódców Gruzińskiego Marzenia, wstrzymanie wszelkiej pomocy finansowej dla Gruzji, w tym na projekty infrastrukturalne, zawieszenie liberalizacji wizowej i umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja (chodzi o zbadanie, czy Gruzja łamie umowę, w szczególności artykuł 2, który obejmuje podstawowe zasady, takie jak poszanowanie praw człowieka). Kilka państw członkowskich zgadza się, że Bruksela musi zrobić coś więcej.

  • Węgry argumentowały, że UE powinna dążyć do ściślejszej współpracy z Tbilisi. Austria, krytycznie nastawiona do sytuacji w Gruzji , ostrzegła jednak by “nie wpychać jej zbyt mocno w orbitę Rosji”.

  • Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas zaproponowała objęcie sankcjami sędziów odpowiedzialnych za skazywanie opozycji i członków społeczeństwa obywatelskiego.

  • Ponoć Bruksela bada również możliwości przekazywanie większych środków niezależnym dziennikarzom, grupom społeczeństwa obywatelskiego oraz zwolnionym gruzińskim dyplomatom i urzędnikom państwowym. Ale budżet do 2027 r. zaplanowany, a potrzebujących wielu, szczególnie po odcięciu finansowania z USA.

Jozwiak zwraca uwagę, że unijne sankcje wobec Rosji i Białorusi kilka lat temu zaczęły się od zamrożenia aktywów i zakazu wydawania wiz osobom o niższym statusie, sędziom np., zamiast kluczowym politykom.


W dalszej części newslettera tradycyjna rubryka Armenia, Azerbejdżan i Gruzja w skrócie, czyli moje rekomendacje o tym, co się dzieje wokół Kaukazu Płd.


To będzie naprawdę gorące lato na Kaukazie Płd. Zapisz się na newsletter, by nie przegapić najnowszych komentarzy:

Możesz też po prostu docenić moją pracę, kupując mi kawę albo/i wspierając Polską Misję Medyczną działającą w Ukrainie. (DZIĘKUJĘ ZA OSTATNIE KAWY!)

Jeśli newsletter to dla Ciebie za mało, to zapraszam na moje konta: Instagram, Whatsapp - tu wrzucam masę linków do raportów, analiz, informacji o webinarach.

This post is for paid subscribers

Already a paid subscriber? Sign in
© 2025 Agnieszka Filipiak
Privacy ∙ Terms ∙ Collection notice
Start writingGet the app
Substack is the home for great culture

Share