Gruziński niewypał. Koniec protestów?
Gruzińskie Marzenie - partia miliardera obłożonego amerykańskimi sankcjami za wspieranie Rosji - odzyskała pełną kontrolę nad krajem.
Micheil Kawelaszwili został w niedzielę szóstym prezydentem Gruzji. Od razu zabrał się do pracy i podpisał zmiany w prawie, które uderzają w protestujących. Część z nich weszła w życie już w niedzielę, pozostałe zaczną obowiązywać 1 stycznia. Była już prezydentka Salome Zurabiszwili utrzymuje, że nie opuści protestujących, ale jakoś trudno w to uwierzyć.
Przesyłam krótki komentarz, bo przyznaję, że jestem w podróży.
Zapraszam też w poniedziałek o 7:10 do Polsat News.
Jest w tym jakaś ironia, że prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili krytykuje partię rządzącą Gruzińskie Marzenie za kradzież wyborów parlamentarnych 26 października 2024 roku. Że zaprzysiężenie nowego prezydenta Micheila Kawelaszwilego uznaje za cyrk i parodię państwa. Że kpi, że nowy prezydent został wybrany przez miliardera i założyciela Gruzińskiego Marzenia Bidzinę Iwaniszwilego i będzie mu całkowicie lojalny.
Ironia, ponieważ w 2018 roku, kiedy Salome Zurabiszwili zostawała 5. prezydentką Gruzji, mówiono o niej podobnie. Że jest marionetką Iwaniszwilego, że miliarder kupił jej prezydencki fotel. Dosłownie.
Salome Zurabiszwili dostała się do drugiej tury wyborów razem z kandydatem opozycji, Zjednoczonego Ruchu Narodowego (partii założonej przez Micheila Saakaszwilego) Grigolem Waszadze. Różnica głosów wynosiła mniej niż jeden procent.
Dziesięć dni przed drugą turą głosowania premier Mamuka Bachtadze poinformował, że rząd wynegocjował umowę z bankami i pożyczkodawcami niebankowymi, która doprowadziła do umorzenia niewielkich długów ponad 600 tys. osób. Zurabiszwili wygrała w II turze z ok. 20 proc. przewagą. Długi umorzono zgodnie z obietnicą.
Na pogłębioną sylwetkę Zurabiszwili będzie jeszcze czas. Dziś tylko wspomnę, że trudno ją było wtedy lubić. Gruzini żartowali z jej akcentu i błędów językowych, bo urodzona i wychowana we Francji nie była (i ponoć nadal nie jest) w stanie dorównać Gruzinom w biegłości ojczystego języka. Ale nie trzeba być Gruzinem, by dostrzec rysy na jej wizerunku.
Jednym z pierwszych skandali było ułaskawienie m.in. mordercy policjanta i handlarza narkotyków. Wcześniej rozwiązała i nie powołała nowej komisji ds. ułaskawień, czyli zespołu ekspertów, który bada, kogo powinno się ułaskawić, a kogo nie. Pytana o przyczyny ułaskawienia zabójcy policjanta odpowiadała: jestem prezydentką, takie mam prawo i nie muszę się z niego tłumaczyć. Takie stanowisko przybierała wielokrotnie.
Przed objęciem urzędu deklarowała, że chce żyć jak każdy zwykły człowiek i robić zakupy na targu, a potem jej administracja wydała milion lari na antyki do pałacu prezydenckiego, bo Zurabiszwili chciała wystrój odpowiadający historii siedziby, czyli nawiązujący do XVIII wieku.
Prawie zawsze wzbudzała nieufność, w końcu zawarła pakt z Iwaniszwilim, którego punktów możemy się tylko domyślać. Bardzo długo stała u jego boku. Siedziała cicho, kiedy w 2019 roku brutalnie atakowano protestujących przed parlamentem, kiedy w 2022 roku rząd w Tbilisi milczał na temat rosyjskiej agresji i zbrodni w Ukrainie. Zwrot w jej polityce nastąpił stosunkowo niedawno i chyba nikt nie próbował do końca dociec dlaczego. Zurabiszwili, która nawet po odkryciu morderstw w Buczy nie była w stanie nazwać Rosji agresorem, nagle w zeszłym roku zaczęła krytykować rząd Gruzińskiego Marzenia dla prorosyjską politykę i odsuwanie Gruzji od UE i USA. Zaczęła być chętniej przyjmowana na europejskich salonach, a w samym kraju zaproponowała platformę współpracy dla opozycji. To pod jej patronatem podpisano deklarację o utworzeniu rządu technicznego, w przypadku zwycięstwa opozycji. Nie oznaczało to bynajmniej, że Zurabiszwili zyskała szczególne uznanie w oczach opozycji. Raczej po prostu dobrze było się przy niej pojawić.
29 grudnia w parlamencie w Tbilisi przysięgę złożył nowy prezydent Gruzji Micheil Kawelaszwili. Gruzińskie Marzenie, partia rządząca Gruzją od 2012 roku, odniosła kolejne zwycięstwo. Ale nie tylko ona, według mnie Salome Zurabiszwili ma także powody do zadowolenia. Wspaniale to rozegrała, celowo lub nie.
W ciągu mniej więcej roku/ półtora z pozycji marionetki Iwaniszwilego urosła do jedynej rozpoznawalnej na arenie międzynarodowej (uproszczenie, chodzi o pewne kręgi UE i USA) przedstawicielki Gruzinów i ich prounijnych aspiracji. Odcięła się od Gruzińskiego Marzenia, ale nie dała się wrzucić do szufladki skłóconej opozycji. Stanęła ponad partiami i blokami opozycyjnymi, kreując się na rozjemcę i negocjatora.
Kiedy trzeba było, chwaliła protestujących (np. przeciwko ustawie o zagranicznych wpływach, zwanych rejestrem obcych agentów) pojawiała się na protestach, tych po wyborach, ale przede wszystkim tych, po deklaracji premiera pod koniec listopada, że rozmowy na temat negocjacji z UE zostają zawieszone do 2028 roku. Często powtarzała, że nie opuści społeczeństwa, że pozostanie do końca, że nie wyjedzie z kraju.
Kiedy premier Irakli Kobachidze groził, że może zostać aresztowana, jeśli nie opuści pałacu po skończonej kadencji, mówiła jeszcze w sobotę, nocuję w pałacu prezydenckim. Rozbudzała nadzieję, że w nim zostanie i po 29 grudnia.
Tymczasem w niedzielę: zaproszony na przemówienie prezydentki tłum zebrał się punktualnie na 10.00. Zurabiszwili wyszła do niego jednak dopiero o 11.00, równocześnie do inauguracji w parlamencie, i ogłosiła swój plan: wychodzę z pałacu, zostawiając za sobą budynek, bo beze mnie nie jest to już pałac prezydencki. W najbliższym czasie będę się spotykać z różnymi grupami, politykami, biznesmenami, będę jeździć po Gruzji, ale też za granicę, mam już zaproszenia, ale wrócę.
Można się pogubić, czy tak zachowuje się głowa państwa, która nie uznała wyników wyborów i wyboru nowego prezydenta? Czy taki był plan od samego początku, czy Gruzińskie Marzenie użyło szantażu? Czy groźba więzienia była realna?
Mogłabym napisać, że moje wrażenie po niedzieli, to że Salome Zurabiszwili się poddała, ale mam wątpliwość, czy i o co ona walczy. Czy nie jest jednak tak, tak jak pisałam o niej dawno już temu (trudno sobie przypomnieć, kiedy), że jej działania mają przede wszystkim jej przynieść korzyść i otworzyć drzwi do dalszej kariery albo wygodnego, bezpiecznego życia. Zostaje obserwacja, ale kiedy Salome Zurabiszwili mówi o spotkaniach w całej Gruzji, to pierwsza moja myśl: za czyje pieniądze, skąd weźmie środki finansowe i zespół. Ona nie ma swojego zaplecza politycznego.
Gruzini protestowali ponad miesiąc przeciwko antyunijnej polityce rządu. Nie rezygnowali mimo brutalnych ataków policji i zamaskowanych grup bandziorów. W niedzielę wyszli na ulice w paru miastach, ale wieczorem Tbilisi nie było pełne protestujących. Jeśli, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie pojawią się masowo w noc sylwestrową, to będzie można już mówić pewnie o końcu antyrządowych demonstracji. Gruzińskie Marzenie zaś będzie dalej wszystkich przekonywać, że premier pod koniec listopada wcale nie deklarował końca prounijnych aspiracji, że wszystko jest po staremu i na swój sposób będą mieli rację. To nie pierwszy kryzys w państwie, z którego Gruzińskie Marzenie może wyjść zwycięsko. Przy pewnych kosztach, bo utrzymywanie chociażby kursu lari na przyzwoitym poziomie słono kosztuje, ale do tego jeszcze wrócę.
29 grudnia, wbrew zapowiedziom, Gruzja nie została z dwoma prezydentami. Tylko z jednym, bardzo sprawnym. Kawelaszwili jeszcze w niedzielę, tuż po zaprzysiężeniu, podpisał serię nowelizacji ustaw. Zmiany uderzają przede wszystkim w protestujących, ograniczając ich prawo do demonstracji czy dając policji prawo do tzw. aresztu prewencyjnego.
Polecam moje poprzednie newslettery:
Życzę Wam wszystkiego dobrego w 2025 roku! Już w styczniu, jak co roku, podsumowanie 2024 roku na Kaukazie Płd. oraz prognozy na kolejny rok.
Dla przypomnienia scenariusze na 2024 rok:
Nie przegapcie kolejnego numeru:
Jeśli pracujesz w obszarze Kaukazu Płd. koniecznie sprawdź wersję płatną, bogatszą w dostęp do archiwum i analiz oraz wywiadów na wyłączność.
Możesz też po prostu docenić moją pracę, kupując mi kawę, o tutaj albo/i wspierając Polską Misję Medyczną działającą w Ukrainie.
Jeśli newsletter to dla Ciebie za mało, to zapraszam na moje konta: Facebook, Instagram, Whatsapp oraz LinkedIn.