Masowe protesty nie pomogły? Rosyjskie prawo w Gruzji [otwarty]
Najpóźniej we wtorek parlament w Tbilisi przegłosuje ustawę o zagranicznych wpływach.
Substack poleca autorom newsletterów nagranie wersji audio. Znajdziecie je powyżej.
Historia niepodległej Gruzji ma już dwie dekady. Myślałam, że pewne rzeczy mamy już za sobą. Myliłam się. Pisząc ten newsletter było mi po prostu przykro.
Gruzja. Rosyjskie prawo zostanie przyjęte w tym tygodniu
Jest niedziela, 12 maja. Światowe media rozpisują się o sobotnich protestach w Tbilisi. W stolicy Gruzji miało się zebrać nawet 50 tys. protestujących przeciwko kontrowersyjnej ustawie o przejrzystości zagranicznych wpływów. Media społecznościowe pełne są robiących wrażenie nagrań, jak chociażby to poniżej:
W to wszystko wbija się premier Irakli Kobachidze, który mimo niedzieli, zwołał pilną konferencję prasową, by rozwiać wszelkie wątpliwości i zapewnić, że ustawa o przejrzystości zagranicznych wpływów zostanie przyjęta w trzecim czytaniu do wtorku, 14 maja. Tak oto - jego zdaniem - zostanie spełniona wola gruzińskiego społeczeństwa. Skąd to przekonanie o woli społeczeństwa, jeszcze wyjaśnię.
Gruzja podąża ścieżką Rosji Władimira Putina
To już ponad miesiąc. 3 kwietnia rządzące krajem Gruzińskie Marzenie zapowiedziało powrót kontrowersyjnej ustawy o przejrzystości zagranicznych wpływów. Zakłada ona, że każdy niekomercyjny podmiot finansowany w min. 20 proc. ze środków zagranicznych będzie zobowiązany do rejestracji i raportów finansowych, a także zyska miano “organizacji służącej interesom obcego mocarstwa”.
Gruzińskie Marzenie planowało przyjąć tę ustawę już rok temu, ale zrezygnowało w wyniku protestów i z obawy przed utratą szansy na status kraju kandydującego do UE (Gruzja otrzymała ów status w grudniu 2023 r.). Wtedy wspomniane organizacje określano w projekcie wprost “agentami obcego wpływu”. Tegoroczna wersja słowa “agent” nie posiada, co nie przeszkadza politykom partii rządzącej posługiwać nim aż nadto często.
Projekt ustawy przeszedł już dwa czytania. Do wtorku zostanie przeprowadzone trzecie i ustawa trafi na biurko prezydentki Salome Zurabiszwili, która ją zawetuje. Gruzińskie Marzenie posiada jednak wystarczającą większość, by to weto odrzucić.
Nie dla rosyjskiego prawa
Od początku procedowania ustawy w parlamencie, w Gruzji, szczególnie w Tbilisi, dochodzi do masowych protestów. Ich cel jest jasny: nie dla rosyjskiego prawa. Gruzińskie Marzenie forsuje bowiem rozwiązanie zbliżone do przyjętego w 2012 roku w Rosji, gdzie posłużyło jako narzędzie do likwidacji opozycji i wolnych mediów. Tą samą ścieżką podążył zresztą też ulubieniec rządu w Tbilisi, czyli Victor Orban. Tu jednak prawodawstwo UE dało radę zahamować falę.
Działania Gruzińskiego Marzenia krytykuje wiele międzynarodowych instytucji, organizacje broniące praw człowieka, rządy poszczególnych krajów, politycy krajowi i europarlamentarzyści. Jedni próbują przekonywać korzyściami - USA zaproponowało spotkanie i fundusze mające wyniknąć z rozwoju współpracy - inni strasząc, z UE płyną groźby o wstrzymaniu ruchu bezwizowego z Gruzją czy konieczności nałożenia sankcji na gruzińskich polityków. Gruzińskie Marzenie pozostaje nie tylko niewzruszone, ale wręcz rozwija się w atakach na protestujących i przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Gruzja. Ataki na dziennikarzy, aktywistów i polityków
Już w przeszłości podawałam przykłady działań prorządowych mediów, które rozpowszechniały materiały o działaczach trzeciego sektora czy dziennikarzach krytycznie wyrażających się o władzy. W owych materiałach podawano dane osobowe, zdjęcia, z podpisami, że to zdrajcy, wrogowie narodu. Teraz tego typu działania wyszły daleko poza media, są widoczne w mediach społecznościowych oraz na ulicach. Poniżej zdjęcia samochodu dziennikarki Nino Zuriaszwili oraz plakaty z jej wizerunkiem na ulicach i drzwiach biura. Celem takich ataków jest kilkadziesiąt osób.
Od 7 maja ponad 30 dziennikarzy piszących o tzw. rosyjskim prawie i protestach informuje także o nękaniu anonimowymi telefonami z obelgami i groźbami.
Budzi to moje szczególne obawy, tak samo jak ataki fizyczne na protestujących. Mam tu na myśli zarówno tzw. środki specjalne, które stosowała policja jak armatki wodne, gaz pieprzowy, gaz łzawiący oraz gumowe kule (policja zaprzecza, ale są nagrania wideo), ale także ataki wycelowane w konkretne osoby. Podczas protestów policja pobiła m.in. Lewana Chabeiszwilego, przewodniczącego opozycyjnej partii Zjednoczony Ruch Narodowy (założona przez Saakaszwilego), od paru dni dochodzi także do polowań zamaskowanych grup na poszczególnych aktywistów, polityków, wyciąganie ich z tłumu, atakowanie ich przy ich domach. Choć wydarzeń w Gruzji nie należy porównywać z ukraińskim Majdanem, to jednak zamaskowane osoby nasuwają Gruzinom skojarzenia z tituszkami, których miał opłacać Wiktor Janukowycz w 2014 roku.
Iwaniszwili: Gruzja będzie w UE do 2030 roku
Czytam komentarze w internecie, rozmawiałam też ze znajomymi chodzącymi na protesty i większość zgodnie powtarza: nie chcemy przemocy, nie chcemy rozwiązań siłowych. Żeby w Gruzji było normalnie, musimy teraz powstrzymać Gruzińskie Marzenie, zablokować tę ustawę, a potem jesienią w wyborach odsunąć ich od władzy. Plan prosty, tylko na razie niewiele wskazuje na szanse na jego powodzenie. Parę punktów dlaczego.
1. Gruzińskie Marzenie: wejdziemy do UE na własnych zasadach
Główny zarzut wobec Gruzińskiego Marzenia: to prorosyjska i antyunijna partia. Dlatego narracja Gruzińskiego Marzenia to opowieść o partii jako strażniczce gruzińskich (konserwatywnych) wartości, które niekoniecznie są sprzeczne z wartościami UE. W integracji z Unią chodzi bowiem według Gruzińskiego Marzenia o członkostwo na własnych warunkach, z wybiórczym podejściem do takich spraw jak prawa społeczności LGBTQ+ czy generalnie prawa człowieka. Choć rozsądek może podpowiadać nam tu pewną sprzeczność, to Gruzińskie Marzenie nie ma problemu, by nazywać Zachód wrogiem nr 1 i równocześnie zapewniać, że Gruzja dąży do integracji z zachodnią wspólnotą. Sama Unia zresztą pokazuje, że takie rozwiązania są możliwe - tu przykład Węgier, jeśli chodzi o rozwiązania naruszające zasady demokracji czy bratanie się z Putinem.
Pod koniec kwietnia Gruzińskie Marzenie zorganizowało wiec poparcia dla ustawy o przejrzystości zagranicznych wpływów. W ostatnich dniach zaś dumnie świętowało Dzień Europy. Te dwa wydarzenia to przemówienia czołowych polityków, w tym Bidziny Iwaniszwilego. Była to niezwykła (chwilami bezczelna i kłamliwa) mieszanka przesłań.
Iwaniszwili nie krył, że ustawa o przejrzystości zagranicznych wpływów jest wymierzona w organizacje pozarządowe i media wspierane przez Zachód, bo to “pseudoelita wychowana przez obcy kraj”.
Iwaniszwili, to ciągła narracja GM, podważa znaczenie rewolucji róż z 2004 roku i rolę Micheila Saakaszwilego: Gruzją powinny rządzić władze wybrane przez naród gruziński! W latach 2004-2012 przeżyliśmy trudne lata, kiedy krajem rządził nie rząd wybrany przez naród, ale powołany przez zewnętrzny komitet rewolucyjny, zagraniczną agencję. Przypomnę, że ci ludzie - Saakaszwili (…) - zostali powołani na przywódców Gruzji po rewolucji zorganizowanej przez organizacje pozarządowe. [2004-2012 rządy Zjednoczonego Ruchu Narodowego Saakaszwilego].
Zachód chce ingerować w wewnętrzne sprawy Gruzji, kontrolować wybory, sądy, chce wciągnąć Gruzinów w wojnę przeciwko Rosji, zorganizować rewolucję tak jak już dwukrotnie w ostatnich latach próbował.
Przyjmujemy ustawę o przejrzystości zagranicznych wpływów oraz planujemy ustawę przeciwko propagandzie LGBTQ+ teraz, a nie po wyborach, by wyczerpać energię wrogich organizacji do jesiennych wyborów parlamentarnych. Moment rozpoczęcia prac nad projektami ustaw został wybrany doskonale. Na tych protestach kraj i władze nic nie stracą.
Iwaniszwili zapewnił, że Gruzja przystąpi do UE do 2030 roku: W 2014 roku założyłem Towarzystwo 2030 (Society 2030). W tamtym czasie członkostwo w UE wydawało mi się bardzo odległą perspektywą i unikałem publicznego mówienia o członkostwie, ponieważ opinia publiczna mogła nie docenić mojego nadmiernego optymizmu. Jednak już wtedy widziałem, że Gruzja może przystąpić do Unii Europejskiej do roku 2030. Dziś, gdy do roku 2030 pozostało zaledwie sześć lat, Gruzja jest wyraźnym liderem wśród krajów kandydujących do członkostwa w Unii Europejskiej pod względem demokracji, praw człowieka, siły instytucji i rzadkości występowania korupcji. [ Lider jak się patrzy… W 2014 roku Iwaniszwili miał program TV “2030”, mówił wtedy, że jego partia potrzebuje dwóch dekad, by zrobić z Gruzji europejski (demokratyczny) kraj. Nagiął to teraz pięknie].
Gruzińskie Marzenie tłumaczy, że ustawa o przejrzystości wpływów zwana potocznie rosyjskim prawem budzi taki sprzeciw, bo młodzi ludzie błędnie wierzą, że jest to kopia rosyjskiego rozwiązania, a że czują odrazę do wszystkiego co rosyjskie…, to sami rozumiecie.
Premier Irakli Kobachidze napisał nawet specjalny post do młodych ludzi, w którym im to tłumaczy. W liście jest wiele wątków, o których nie będę wspominać, ale na jeden punkt zwrócę uwagę. Otóż premier twierdzi, że według badań na zlecenie GM partię rządzącą popiera 61,3 proc. społeczeństwa. To jest ta wola narodu, o której wspominałam na początku. A teraz najlepsze, wspomniane badanie miało też sprawdzać inteligencję (nie wykształcenie) ankietowanych i tak ci z wyższym IQ aż w 73,8 proc. mają popierać Gruzińskie Marzenie. Tak, premier napisał na FB, że jak nie popierasz jego partii, to pewnie jesteś po prostu za głupi.
O tym jakim krytykiem Unii Europejskiej jest Kobachidze, pisałam kiedy zostawał premierem.
Tymczasem w sobotę podczas obchodów Dnia Europy w Tbilisi stwierdził, że droga Gruzji prowadzi “tylko do Unii Europejskiej”. Zapewniał też, że głównym priorytetem polityki zagranicznej jego rządu jest członkostwo w Unii.
Wspominam trzy lata, które spędziłem w Dusseldorfie, w sercu Europy. Pamiętam moje pierwsze wrażenie, kiedy poznawałem kulturę europejską i jej poziom dobrobytu. To było bardzo silne wrażenie i chcę, abyśmy tutaj, w Gruzji, osiągnęli ten sam poziom i podobny poziom dobrobytu.
Zdaniem premiera Gruzja jest liderem wśród państw kandydujących “pod każdym względem, czy to demokracji, praworządności, czy tempa rozwoju gospodarczego”.
Jestem przekonany, że w najbliższej przyszłości, nie później niż w roku 2030, Gruzja z pewnością stanie się członkiem UE.
Jak widzicie Gruzińskie Marzenie prowadzi bardzo spójną narrację. Z jednej strony partia przejęła w pełni kontrolę nad państwem, ogranicza możliwości społeczeństwa obywatelskiego i chociażby zwiększa relacje handlowe z okupantem Rosją, ale równocześnie to ta sama partia, która umieściła w konstytucji prozachodni kierunek, uzyskała status kraju kandydującego do UE i oficjalnie przyznaje, że dąży do integracji z Unią. Opozycja ma trudnego przeciwnika.
2. Gruzja nie ma silnej opozycji
Potencjał obecnych protestów jest ogromny, ale po stronie opozycji do dziś nie wykształciła się żadna siła, która mogłaby go wykorzystać. Według sondaży jedynie Zjednoczony Ruch Narodowy może liczyć na jakieś znaczące poparcie, ale przytaczanie ciągle sondaży tak naprawdę tylko umacnia ten układ. Z góry zakładamy bowiem, że mniejsze ugrupowania nie mają szans i spychamy je na margines jeszcze przed wyborami. Do październikowych wyborów jeszcze daleko. Zobaczymy.
Co kluczowe, opozycja nie ma też zbyt wielu istotnych sprzymierzeńców. Najważniejsze nadal siła polityczna kraju, czyli gruziński Kościół wspiera Gruzińskie Marzenie. Elita kleru trzyma ze zwycięzcami i właścicielami publicznego budżetu. Kościół poparł też m.in. ustawę o przejrzystości zagranicznych wpływów.
3. Gruzja. Ludzie boją się zmian
Mimo demokratycznych zmian na gruzińskiej scenie politycznej, w Gruzji nadal dominuje system silnych wpływów partyjnych w instytucjach publicznych. Być może Gruzińskie Marzenie go jeszcze pogłębiło. Chodzi tutaj o wpływanie na postawy polityczne nauczycieli, dyrektorów urzędów, placówek zdrowotnych itp. Część będzie głosować na partię rządzącą z powodu zastraszenia, inni z obawy przed zmianami i czystkami. Ostatnio media odnotowały, że na wspomniany wiec poparcie ustawy o zagranicznych agentach, przyjechali pracownicy sektora publicznego, których zobligowano do przyjazdu do Tbilisi.
4. Europejska popularność skrajnej prawicy, szanse na wygraną Trumpa a Gruzja
W krajach Unii Europejskiej rośnie popularność partii skrajnie prawicowych. Zbliżające się wybory do PE budzą wiele obaw, choć jak twierdzi wielu komentatorów, są to ugrupowania tak różne (choćby w podejściu do Rosji), że nie uda im się zbudować jednego bloku. Niemniej zmiana układu sił w PE może oznaczać też mniejsze zainteresowanie Gruzją albo wręcz nowych sympatyków Gruzińskiego Marzenia.
Jesień to nie tylko wybory parlamentarne w Gruzji, ale także prezydenckie w USA. Wygrana Donalda Trumpa będzie też miała wpływ na relacje USA z Kaukazem Płd. Gruzińskie Marzenie i Bidzinego Iwaniszwilego łączy zresztą z Trumpem bardzo wiele, jeśli chodzi o budowanie podziałów, łamania zasad demokracji czy biznesowe podejście do polityki, więc perspektywa amerykańskiej kampanii wyborczej być może jest dodatkowym wiatrem w żagle partii rządzącej.
Bidzina Iwaniszwili. Kim jest człowiek, który rządzi Gruzją?
Kiedy Bidzina Iwaniszwili założył w 2012 roku Gruzińskie Marzenie, był już najbogatszym Gruzinem, z majątkiem wartym tyle co 1/3 gruzińskiego PKB (dziś to 4,9 mld dol.) Dorobił się go głównie w Rosji, razem z najbardziej znanymi rosyjskimi oligarchami. Choć po wygranych w 2012 roku wyborach został premierem, to nigdy do końca nie był politykiem. W mojej ocenie zawsze drażniła go konieczność transparentności, dialogu ze społeczeństwem. Po całkowitym odsunięciu ekipy Saakaszwilego od władzy w 2013 roku, po wyborach prezydenckich, usunął się w cień, by od tej pory z tylnego siedzenia, za pomocą swoich zaufanych osób, wręcz wychowanków, sterować państwem, przejmując kolejno wszelkie kluczowe instytucje, prokuraturę, sądy, służby specjalne itd.
Po 12 latach Iwaniszwili nie zamierza oddawać władzy i dąży do całkowitej kontroli nad społeczeństwem. Miliarder nie jest sam, dzielił się bowiem nie tyle władzą, ale możliwościami gromadzenia majątku i poszerzania wpływów. Stąd nawet kiedy decydował o usunięciu jakiegoś premiera, to nie dochodziło do rozłamów w partii. Ostatniego przetasowania dokonał na początku tego roku. Usunięty Irakli Garibaszwili słowem nie zdradził, że może miał inne plany. Taka struktura lojalnych współpracowników to kolejne wyzwanie dla skłóconej opozycji.
Rosyjskie prawo w Gruzji. Premier mówi o zamieszkach
Jak zapowiedział w niedzielę premier Kobachidze, w poniedziałek odbędzie się kolejne posiedzenie komisji ds. prawnych, następnie we wtorek (chyba że przyspieszą) ustawa zostanie przyjęta w trzecim czytaniu. Na ulicach gruzińskich miast znowu dojdzie do protestów, a zdaniem premiera nawet do starć.
Z ust Kobachidze padły niepokojące słowa o tym, że rząd ma “prawdziwe informacje” o “brutalnych” grupach młodzieżowych, zorganizowanych przez “radykalną opozycję i finansowanych z zagranicy”, które planują przeprowadzić “brutalne działania” przeciwko parlamentowi i funkcjonariuszom organów ścigania w nadchodzących dniach.
Co oznacza przyjęcie rosyjskiego prawa w Gruzji?
Utarło się już stwierdzenie, że przyjęcie przez Gruzję ustawy o przejrzystości wpływów będzie oznaczać, że Unia straciła Gruzję. Wolę inne spojrzenie, bardziej skoncentrowane na sytuacji w kraju. Gruzińskie Marzenie od paru lat sięga po autorytarne narzędzia, a przejęcie kraju postępowało stopniowo od dekady. Alarmowała o tym opozycja, alarmowały o tym takie organizacje jak Transparency International. To społeczeństwo budziło się tylko przy okazji kwestii statusu kraju kandydującego do UE i ostatnio ustawy. Wcześniej pozwoliło Gruzińskiemu Marzeniu działać w sposób legalny, na podstawie wyborów parlamentarnych (tak, nie do końca uczciwych wg ODIHR/OBWE). Kobachidze nie bez powodu mówi, że jego partia ośmiokrotnie otrzymywała legitymizację władzy.
Trudno prognozować, czy Gruzińskie Marzenie utrzyma się u władzy, czy społeczeństwo/ ruchy/ opozycja otrzyma jednak wsparcie mentorskie i wyłoni się nowy lider/liderka (nie wierzę, że bez doświadczonych doradców jest to możliwe) opozycyjnego ruchu, który odsunie Gruzińskie Marzenie od władzy.
Zwycięstwo 26 października partii Bidziny Iwaniszwilego będzie oznaczać dalsze odchodzenie od zasad demokratycznych i łamanie kolejnych praw, marazm społeczeństwa, masową emigrację młodych osób. Mówi o tym sam miliarder. We wspominanym już kwietniowym wystąpieniu zapowiedział bowiem rozprawienie się z opozycją.
Po wyborach Zjednoczony Ruch Narodowy (partia założona przez Saakaszwilego) odpowie za wszystkie zbrodnie, które popełnił przeciwko państwu gruzińskiemu i narodowi gruzińskiemu.
Ponieważ rozmawiałam z Bidziną Iwaniszwilim w 2013 roku, kiedy mówił mi o tym, co czeka Saakaszwilego po zakończeniu prezydenckiej kadencji, to wierzę, że i tym razem nie są to puste słowa. 8 maja przewodniczący parlamentu Szalwa Papuaszwili zapowiedział utworzenie publicznego internetowego rejestru osób, które “były zamieszane w przemoc, inne nielegalne działania, groźby i szantaż lub publicznie aprobowały takie działania” (cokolwiek znaczy to ostatnie). Nie podano konkretnej daty utworzenia bazy, ale nie ma wątpliwości, że ma ona uciszyć krytyków władzy.
Podsumowując, Gruzińskie Marzenie przyjmie prawdopodobnie ustawę o przejrzystości zagranicznych wpływów. Protesty w Gruzji nie ustaną, choć nie wiadomo jak długo. Pytanie, co zrobi wtedy Zachód. Ile kluczowych dla rozwoju i funkcjonowania państwa projektów zostanie odciętych. Jak daleko posunie się Unia Europejska, która ma narzędzia w ramach swojej polityki zagranicznej ( o nich już niedługo).
Gruzińskie Marzenie zmienia się w rosyjski koszmar - polecam podcast Krytyki Politycznej z moim udziałem, w którym próbuję wytłumaczyć podejście Gruzinów do Rosji i popularność Gruzińskiego Marzenia.
Ciężko pracuję, by podawać tylko sprawdzone informacje i trafne komentarze. Jeśli nie chcesz przegapić kolejnych wydań zapisz się i poleć newsletter znajomym:
Możesz też docenić moją pracę, kupując mi kawę, o tutaj.
Jeśli korzystasz z informacji z newslettera w swojej pracy zawodowej, pomyśl o płatnej subskrypcji.
Ciekawostki z Kaukazu Płd. w postaci postów i rolek także na moich profilach: