Polityczne ABC Kaukazu Płd.
Armenia, Azerbejdżan, Gruzja w skrócie. Co warto wiedzieć o Kaukazie Płd.
Krótki opis sceny politycznej krajów Kaukazu Płd.. Dla wszystkich nowych i starych czytelników mojego newslettera. Kilka informacji, które ułatwią zrozumienie bieżących wydarzeń.
Nie przegap:
Podsumowanie 2022 i prognozy na 2023 dla Armenii, Azerbejdżanu i Gruzji. W specjalnym wydaniu newslettera komentuje miniony rok oraz robię prognozę tego, co może wydarzyć się na Kaukazie Płd. w 2023 roku.
Azerbejdżan
Prezydent Ilham Alijew będzie jesienią obchodził 20-lecie swoich rządów. Jubileusz, jakiego w demokracji raczej nie doświadczamy. Alijew przejął fotel prezydenta po swoim ojcu w 2003 roku. Była to pierwsza dynastyczna zmiana władzy na obszarze postsowieckim.
Alijew zadbał o siebie. W 2009 roku zarządził referendum, na mocy którego zniesiono limit dwóch kadencji prezydenckich, a w 2016 roku w ten sam sposób wydłużono kadencję prezydencką z 5 do 7 lat. Rok później ustanowił stanowisko wiceprezydenta i mianował nim swoją żonę Mehriban. W ostatnich wyborach prezydenckich, w 2018 roku, uzyskał według centralnej komisji wyborczej 86 proc. głosów i tym samym został wybrany na czwartą kadencję.
Ani wybory prezydenckie, ani wspomniane referenda nie zostały przeprowadzone w sposób uczciwy i demokratyczny. W zasadzie jako jedyne czy też najbardziej demokratyczne wybory w Azerbejdżanie po upadku Związku Radzieckiego uznaje się głosowanie w 1992 roku. Wtedy z wynikiem 59,4 proc. wygrał Abulfaz Elczibej, lider Ludowego Frontu Azerbejdżanu. To on m.in. uzgadniał z Borysem Jelcynem wycofywanie się wojsk rosyjskich z kraju. Rządził jednak krótko, bo niebawem doszło do wojny karabaskiej, w wyniku której Azerbejdżan stracił kontrolę nad zbuntowaną prowincją. Elczibej w dużym skrócie został usunięty. Tymczasowym prezydentem został Hajdar Alijew, ojciec obecnego prezydenta, ówczesny przewodniczący parlamentu. W rozpisanych na jesieni 1993 roku wyborach wygrał z 97,6 proc. głosów. Zwycięstwo odniósł także w 1998 roku. W 2003 był już jednak na tyle chory, że musiał oddać władzę i tutaj wkracza Ilham. Zacytuję swój tekst z GW:
Urodzony w 1961 r. Ilham ukończył w Moskwie stosunki międzynarodowe i został doktorem historii. W ojczyźnie miał opinię playboya i hazardzisty. Ojciec spłacał ponoć jego długi nieruchomościami i hotelami w Baku. W 1994 r. został wiceprezesem SOCAR, czołowego producenta ropy naftowej i gazu, później posłem i przewodniczącym komitetu olimpijskiego. Kilka miesięcy przed śmiercią ojciec mianował go premierem, a w październiku 2003 r. został prezydentem. Opozycja nie uznała wyników, ale protesty nic nie dały - demonstracje stłumiono, oponentów uwięziono.
Rodzinne zdjęcie prezydenta, wiceprezydentki i byłego prezydenta.
W kontekście często poruszanego przeze mnie sektora energetycznego to właśnie Hajdar Alijew, po tym jak ustabilizował sytuację w kraju i z sąsiadami po wojnie karabaskiej, wpuścił do Azerbejdżanu zachodnie firmy, dostrzegając potencjał w byciu alternatywnym (nie Rosją) źródłem surowców dla Europy.
Władza w Azerbejdżanie skupiona jest wokół administracji prezydenta. Parlament zdominowany przez partię Alijewa Nowy Azerbejdżan wykonuje właściwie polecenia głowy państwa. Na 125 mandatów 69 należy do partii prezydenta, co nie znaczy, że reszta jest opozycją w pełnym tego słowa znaczeniu. Tak jak pisałam wyżej, głosowania nie są przeprowadzane w sposób uczciwy i demokratyczny. Do udziału w wyborach i potem parlamentu dopuszczane są tylko te ugrupowania, które nie krytykują prezydenta, które właściwie udają opozycję.
Partie naprawdę opozycyjne zbojkotowały ostatnie wybory parlamentarne w 2020 roku: Narodowa Rada Sił Demokratycznych Azerbejdżanu, Narodowy Front Azerbejdżanu czy Muzułmańska Partia Demokratyczna Musawat. Usłyszycie o nich najczęściej w kontekście demonstracji albo aresztowań liderów - typowe oskarżenia wobec opozycjonistów, aktywistów i niezależnych dziennikarzy to rozboje, chuligaństwo, narkotyki.
Jak to się stało, że Alijew utrzymał się tak długo przy władzy? Dzięki surowcom i Górskiemu Karabachowi. Gospodarka Azerbejdżanu oparta jest przede wszystkim na ropie naftowej i gazie ziemnym, a swoistym państwem w państwie jest SOCAR. Ta Państwowa Spółka Naftowa Republiki Azerbejdżanu kontroluje prawie cały krajowy przemysł w tym obszarze. Jest także narzędziem dyplomacji i nacisków poza granicami kraju.
Stały strumień pieniędzy ze sprzedaży ropy i gazu (stanowią 92 proc. eksportu i odpowiadają za 75 proc. państwowych wpływów, 45 proc. PKB) pozwala zaspokajać podstawowe potrzeby społeczeństwa, kontrolować ceny w głównych obszarach, a otwarcie na zachodni biznes daje spore możliwości grupie, którą nazwałabym klasą średnią: praca w zagranicznych firmach, klapki na oczach, jeśli chodzi o politykę czy wolność prasy.
W utrzymaniu władzy Alijewowi pomógł także Górski Karabach i Armenia, ostatnio w 2020 roku. Z jednej strony rosło wtedy niezadowolenie z powodu kolejny sfałszowanych wyborów parlamentarnych, z drugiej pandemia. Silne uzależnienie gospodarki od cen ropy i gazu ma też swoje złe strony. Zła sytuacja na rynkach i spadki cen surowców w istotny sposób odbija się na wpływach do budżetu. Skutki pandemii odczuli też Azerbejdżanie, do tego politycy wykorzystali COVID-19, by wprowadzić szereg przepisów ograniczających prawa obywateli. Właśnie wtedy, kiedy atmosfera robiła się nieprzyjemna, Alijew postanowił zaatakować Górski Karabach. Po 44-dniowej zwycięskiej wojnie, odzyskaniu sporej części ziem utraconych na początku lat 90. , notowania prezydenta poszły w górę i nawet jego czołowi przeciwnicy, aktywiści i niezależni dziennikarze jakoś przycichli z krytyką.
Armenia
Główną postacią sceny politycznej jest premier Nikol Paszynian, który doszedł do władzy w 2018 roku przy pomocy aksamitnej rewolucji. Koalicja Mój Krok (w tym partia Paszyniana - Umowa Społeczna) uzyskał wtedy w wyborach 70,5 proc. głosów (konstytucyjna większość) i miało być pięknie: reformy, walka z korupcją, rozluźnienie relacji z Rosją (z tego wycofano się najszybciej, nie bez sygnałów z Moskwy). Zmiany przeprowadzano jednak wyrywkowo, koncentrując się raczej przede wszystkim na rozliczeniu poprzedniej ekipy (która delikatnie rzecz ujmując święta nie była), silnie powiązanej z Górskim Karabachem (to historia na inny newsletter).
Kluczowy okazał się 2020 rok, kiedy z jednej strony pandemia odbiła się na sytuacji ekonomicznej Ormian i całej gospodarce, ale przede wszystkim kiedy doszło do ataku Azerbejdżanu na Górski Karabach. Wojna 44-dniowa, w wyniku której Baku odzyskało sporą część terytorium separatystycznej republiki, wpłynęła w znaczący sposób na sytuację polityczną wewnątrz Armenii. Wynegocjowane wtedy zawieszenie broni doprowadziło nawet do zamieszek w Erywaniu.
Manifestanci wtargnęli do budynków rządu i parlamentu, pobito przewodniczącego parlamentu. Do ustąpienia premiera wzywał wtedy nawet patriarcha kościoła ormiańskiego.
Choć Górski Karabach często dominuje w dyskusji politycznej, to nie znaczy, że w Armenii nic ważnego nie działo się w ciągu ostatnich lat. Jednym z głośniejszych tematów była reforma sądownictwa w 2020 roku i ustanowienie nowego składu Trybunału Konstytucyjnego. Skończyło się na skardze zwolnionych sędziów do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który odrzucił ich skargę - nie chciał jej rozpatrzyć.
Ostatnie wybory, które były testem poparcia dla partii Paszyniana to przedterminowe głosowanie w czerwcu 2021 roku. Wyniki: Umowa Społeczna - 54 proc., potem blok Armenia (związany z wielokrotnym byłym premierem i prezydentem Robertem Koczarianem) – 21 proc., pozostali od 5 proc. w dół.
Według czerwcowego badania International Republican Institute premierowi ufa 16 proc. ankietowanych, na drugim miejscu z 3 proc. Robert Koczarian (też na osobną historię postać). To samo badanie odnośnie poparcia partii: 25 proc. na Umowę Społeczną, kolejne ugrupowanie to dopiero partia Koczariana - 6 proc. Może nie jest to miażdżąca przewaga partii premiera, ale w jednoznaczny sposób pokazuje, że nie ma poważnej konkurencji w polityce. W tym samym badaniu 25 proc. stwierdziło, że nie zagłosowało by na żadną partię polityczną.
Obecny system polityczny Armenii to spadek po poprzedniej ekipie, która próbowała sobie w legalny sposób zapewnić ciągłość władzy i która nadal tę władzę próbuje odzyskać. Prezydent Serż Sarkisjan w 2015 roku w drodze referendum (wątpliwej uczciwości) zmienił konstytucję i ustrój prezydencji na parlamentarny. Znany schemat z Rosji miał umocnić prezydencką Republikańską Partię Armenii. Plany popsuł Nikol Paszynian.
Gruzja
W Tbilisi od 2012 roku rządzi koalicja Gruzińskie Marzenie założona przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego. To ona dekadę temu w wyborach parlamentarnych odsunęła od władzy Zjednoczony Ruch Narodowy, partię prezydenta Micheila Saakaszwilego. Rok później, w 2013 roku z 62 proc. głosów prezydentem został kandydat koalicji - Giorgi Margwelaszwili. Zmienił się też ustrój polityczny, z prezydenckiego na parlamentarno- gabinetowy. Zmianę zainicjował sam Saakaszwili, który pewny swego chciał powtórzyć manewr Putina i fotel prezydenta zamienić na fotel premiera. Na drodze stanął mu Iwaniszwili. Era Miszy, lidera rewolucji róż i ulubieńca Zachodu, dobiegła końca, w sposób demokratyczny.
Pierwsza konferencja prasowa Iwaszniwilego po wygranych wyborach w 2012 r. Był kompletnie zaskoczony i nie umiał niczego powiedzieć na temat planów politycznych. Archiwum prywatne.
Iwaniszwili premierem był krótko, bo zaledwie rok. Polityka jako zawód go nie interesowała, kontrola nad państwem to co innego. Rząd Gruzińskiego Marzenia od samego początku jest w dużej mierze złożony ze stosunkowo młodych osób, dobrze wykształconych, które w przeszłości pracowały w firmach, fundacjach lub banku Iwaniszwilego. Doskonałym przykładem jest tutaj obecny premier Irakli Garibaszwili. Po wygranych wyborach parlamentarnych został ministrem spraw wewnętrznych. Po dymisji Iwaniszwilego przejął rząd, mając zaledwie 31 lat.
Jak większość nowych ministrów był dla społeczeństwa osobą nieznaną. Zanim trafił do rządu, przez blisko osiem lat pracował dla Iwaniszwilego i jego rodziny, w ostatnich latach kierując jego charytatywną fundacją Cartu. Jest absolwentem prawa i stosunków międzynarodowych na uniwersytecie w Tbilisi oraz francuskiego Université Paris 1 Panthéon-Sorbonne. Jeszcze zanim objął tekę ministra, uważany był za prawą rękę Iwaniszwilego.
Garibaszwili niespodziewanie podał się do dymisji pod koniec grudnia 2015 roku. Jego odejście łączono z niskim poparciem dla Gruzińskiego Marzenia i zbliżającymi się wyborami w 2016 roku. Dla opozycji był to kolejny dowód, że faktycznym przywódcą jest Iwaniszwili.
Sam Garibaszwili ponownie na czele rządu stanął w lutym 2021 roku. Zastąpił Giorgiego Gacharię, który złożył rezygnację na znak protestu wobec aresztowania ówczesnego lidera Zjednoczonego Ruchu Narodowego Niki Melii (to historia na inny newsletter). Garibaszwili znany jest ze swojej niechęci, czy jak wolą niektórzy nienawiści, do Saakaszwilego i jego partii.
Wytłumaczenie sytuacji parlamentarnej w Gruzji zajmie niestety trochę więcej niż parę zdań.
31 października 2020 roku odbyły się wybory parlamentarne. Oficjalne wyniki największych partii: na 150 mandatów: 90 - Gruzińskie Marzenie, 36 - blok Zjednoczony Ruch Narodowy- Siła w jedności, dalej drobnica opozycyjna i skrajna prawica po parę mandatów. Część opozycji praktycznie od razu wyszła na ulice, mówiąc, że wybory zostały sfałszowane (jest spora lista zarzutów OBWE/ODIHR) i ogłosiła bojkot wyborów. Jest to o tyle dziś istotne, że do zażegnania kryzysu potrzebna była mediacja Unii Europejskiej i tak 19 kwietnia 2021 podpisano (tu też było zamieszanie z podpisami i odwoływaniem tych podpisów, pomińmy) w końcu porozumienie. Znalazł się w nim m.in. punkt, że jeśli Gruzińskie Marzenie w najbliższych wyborach samorządowych nie uzyska przynajmniej 43 proc. poparcia, to zostaną rozpisane przedterminowe wybory parlamentarne. Oczywiście, uzyskało.
Gruzińskie Marzenie przez ostatnią dekadę powoli przejmowało kontrolę nad kluczowymi gałęziami gospodarki i państwowymi instytucjami. Jedynie urząd RPO został bez nadzoru, ale właśnie trwa proces wyboru nowego ombudsmana.
Kryzys i wzajemna niechęć opozycji i partii rządzącej trwa. Polaryzację pogłębił jeszcze powrót i aresztowanie jesienią 2021 roku Saakaszwilego, a także rosyjska agresja w Ukrainie. Rząd i opozycja mają zgoła odmienne stanowisko, jeśli chodzi o to, jak Tbilisi powinno się zachować w obliczu wojny. Brak ostrej polityki Gruzińskiego Marzenia wobec Rosji zwrócił uwagę na coraz większe przywiązanie gruzińskiej gospodarki z rosyjską oraz nadal liczne biznesy Iwaniszwilego z tamtejszym biznesem i oligarchami.
Kluczowym wydarzeniem dla Gruzji w 2022 roku był proces ubiegania się o status kraju kandydującego UE. Gruzińskie Marzenie nie planował żadnych poważnych działań w tym zakresie. Jednak złożenie wniosku przez Ukrainę zmusiło niejako Tbilisi do aplikowania - formalnie 3 marca. Okazało się jednak, że o ile KE jest w stanie przymknąć oko na wiele problemów w Ukrainie i Mołdawii, to w przypadku Gruzji już nie. Tak oto niewątpliwy prymus, jeśli chodzi o współpracę z unijnymi instytucjami oraz dostosowywanie prawa do wymogów UE, zamiast statusu kraju kandydującego otrzymał 12 rekomendacji - 23 czerwca. ( 1 lipca 2016 roku weszła w życie układ stowarzyszeniowy z UE) WIĘCEJ O TYM CO CZEKA GRUZJĘ I UE, W MOJEJ ANALIZIE TUTAJ.
Najbliższe wybory w Gruzji odbędą się w 2024 roku. Po raz pierwszy jako głosowanie proporcjonalne, przy obniżonym progu wyborczym do 1 proc. Minimum to utworzenia rządu jednopartyjnego - 40 proc.
Ostatnie badania NDI - sierpień 2021 GD - Gruzińskie Marzenie, UNM - Zjednoczony Ruch Narodowy. Fioletowy ankieter zaznaczał odpowiedź, pomarańczowy - ankietowany.
W demokrację w Gruzji wierzą przede wszystkim przedstawiciele mniejszości etnicznych i wyborcy Gruzińskiego Marzenia.
Dokładam wszelkich starań, by dostarczyć ci najlepsze i sprawdzone informacje z Kaukazu Płd. Jeśli masz uwagi lub pytania, zostaw komentarz. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli polecisz newsletter znajomym albo dorzucisz się do porannej kawy.