Rosja czy UE? Ostry spór o przyszłość Gruzji
Plus: Rosja znowu aktywna na Kaukazie Płd. | Czy UE może polegać na Azerbejdżanie
Azerbejdżan. Wybory parlamentarne w cieniu aresztowań
Wybory w Azerbejdżanie, czy to prezydenckie czy parlamentarne, cechuje przede wszystkim społeczna apatia. Władza należy niepodzielnie do prezydenta Ilhama Alijewa i to on decyduje, kiedy odbywa się głosowanie (przyspiesza terminy wg własnego uznania) i kto (on i jego partia) je wygrywa. W czasie ponad dwóch dekad rządów Alijewa żadne wybory nie zostały uznane przez międzynarodowych obserwatorów (OBWE/ODIHR) za wolne i uczciwe. Nie inaczej było i tym razem.
Przyspieszone wybory parlamentarne 1. września wygrała prezydencka Partia Nowego Azerbejdżanu, zdobywając 68 mandatów w 125-osobowym parlamencie zwanym Milli Majlis. Kolejne 45 przypadło tzw. kandydatom niezależnym, 11 - partiom wspierającym Alijewa. Jeden mandat trafił do przedstawiciela Republikańskiej Partii Alternatywnej, która wraz z pozostałymi podmiotami opozycyjnymi oskarżyła partię rządzącą o oszustwa wyborcze.
W przeciwieństwie do Alijewa, który w ostatnich wyborach prezydenckich zyskał według Centralnej Komisji Wyborczej 92 proc. głosów, wynik partyjny można uznać za skromny. W rzeczywistości jednak cały parlament jest pod kontrolą prezydenta. Zadbał o to, latami ograniczając prawnie działalność opozycji, zamykając w więzieniach jej czołowych przedstawicieli lub zmuszając ich emigracji.
Przedterminowe wybory parlamentarne w Azerbejdżanie nie oferowały wyborcom prawdziwej alternatywy politycznej i odbyły się w ramach prawnych, które nadmiernie ograniczają podstawowe wolności i media - czytamy w oświadczeniu misji obserwacyjnej.
Kampanii wyborczej praktycznie nie było. Nie szczędzono za to środków na tłumienie krytycznych wobec władzy głosów. Aresztowano ponad 30 dziennikarzy, aktywistów, naukowców, którym przedstawiono fałszywe zarzuty jak pranie brudnych pieniędzy, przemyt pieniędzy czy uchylanie się od płacenia podatków.
Jakikolwiek wpływ na Azerbejdżan, który świat zewnętrzny mógł mieć w przeszłości, zniknął, ponieważ Baku zaangażowało się w zaostrzający się konflikt między Rosją a Zachodem. Alijew myśli, że może przesuwać czerwone linie coraz dalej, ponieważ wszyscy go teraz potrzebują
– twierdzi cytowany przez “Economist” Ałtaj Gojuszow, szef think-tanku Baku Research Institute. Zgadzam się z nim w pełni, nawet wizyta Władimira Putina w Azerbejdżanie nie zachwiała pozycją Alijewa w relacjach z UE.
Tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Rola Azerbejdżanu
Ciągle mnie wbija w fotel to zdanie z depeszy: Unia Europejska i Ukraina zwróciły się do Azerbejdżanu, by ten wsparł/ułatwił rozmowy z Rosją na temat umowy o tranzycie gazu, która wygasa z końcem tego roku. Chodzi o tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę, który trwa mimo toczącej się wojny.
Podczas niedawnej wizyty we Włoszech prezydent Alijew nie chciał zdradzać szczegółów, ale mówił o optymizmie w tym temacie. Przypomniał też, że z gazu dostarczanego przez Południowy Korytarz (ciągnie się od Morza Kaspijskiego, z Azerbejdżanu do Włoch) korzysta już osiem krajów europejskich, a z trzema kolejnymi prowadzone są rozmowy. Najwięcej azerbejdżańskiego gazu płynie do Włoch, Grecji, Bułgarii, Rumunii i Węgier. Import surowca rozpoczęły niedawno Serbia, Słowenia i Chorwacja.
Prezydent Wołodymyr Zełenski twierdzi, że nie pozwoli Rosji czerpać zysków z przesyłu gazu rurociągami Ukrainy. W lipcowym wywiadzie dla Bloomberga mówił, że trwają negocjacje w sprawie dostawy gazu z Azerbejdżanu. Problem w tym, że nie jest pewne, czy Azerbejdżan będzie w stanie wyeksportować tyle gazu. Wyzwaniem jest nie tylko zwiększenie wydobycia, ale i przepustowości gazociągów. Ani Alijew, ani operujące na miejscu BP tego nie potwierdzili. Baku wielokrotnie komunikowało, że nie przeprowadzi drogich inwestycji w infrastrukturę bez długoterminowych umów z UE. Unia zaś nie chce podpisywać umów na towar, który może nie zostać dostarczony. Poza ewentualnym wzrostem eksportu do UE Azerbejdżan będzie się musiał zmierzyć z rosnącą konsumpcję wewnętrzną oraz wzrostem popytu na gaz w Turcji i Gruzji. Więcej tutaj.
Armenia, Azerbejdżan i ściemnianie o pokoju
Kilka słów wstępu dla nowych czytelników. We wrześniu 2023 r. Azerbejdżan odzyskał całkowitą kontrolę nad Górskim Karabachem - prowincją, która od lat 90. utrzymywała, że jest niepodległą republiką, ale w rzeczywistości była blisko związana z Armenią. Z końcem 2023 r. Górski Karabach przestał formalnie istnieć i tym samym “kwestia Górskiego Karabachu została rozwiązana”. Pozostała sprawa pokoju między Armenią i Azerbejdżanem, która w ostatnim czasie rozbijała się o głównie o:
delimitację - dwa kraje z przeszłością sowiecką nie miały nigdy jako państwa niepodległe w pełni wytyczonych granic;
wymianę więźniów wojennych - skutek wojen i regularnych starć;
treść preambuły ormiańskiej konstytucji, w której mowa o nierozerwalnym związku Armenii z Arcach (ormiańska nazwa Karabachu);
wytyczenie trasy między Azerbejdżanem a jego eksklawą Nachiczewańską Republiką Autonomiczną w Korytarzu Zangezur. Chodzi o eksterytorialną trasę przez terytorium Armenii, nad którą sami Ormianie nie mieliby kontroli. Korytarz miałby być w rękach Rosjan albo Azerbejdżan, zależy kogo spytacie.
Po miesiącach bez porozumienia i naciskach zewnętrznych, by pokój w końcu podpisać, Armenia i Azerbejdżan wypracowały wspólne stanowisko w jednej kwestii - pominięcia w traktacie pokojowym tematów spornych, jak chociażby Korytarz. Skoro nie możemy się dogadać, to nie rozmawiajmy o tym teraz w ogóle.
Na jakim etapie są więc rozmowy? Nie wiadomo. Negocjacje między Armenią i Azerbejdżanem to ciągle przesyłanie się projektami traktatu. Ostatnie informacje, sprzed paru dni (ale pod koniec sierpnia mówił w zasadzie to samo), to premier Armenii mówiący, że do Baku wysłano 10. wersję projektu, na 17 punktów zgoda jest co do 13. Według Paszyniana to wystarczy, by traktat podpisać. MSZ Azerbejdżanu już odpowiedział oburzony.
Czytałam komentarze w azerbejdżańskich mediach, że Baku zależy na podpisaniu traktatu przed szczytem klimatycznym COP29. Trudno ocenić trafność tych opinii. Bo zgodność treści traktatu rodzi szereg kolejnych wątpliwości. Na przykład, gdzie powinien on zostać podpisany i pod czyimi skrzydłami? Chętnych nie brakuje, ostatnio obok tych oczywistych jak Gruzja czy Rosja, pojawiły się też Węgry.
Putin i teatr o sojusznikach
Przez cały czas trwania negocjacji różne strony próbowały wspomóc Baku i Erywań. Do swojego stołu zapraszał przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel (włączenie się Francji ostatecznie zakopało ten format), ministrowie spraw zagranicznych Armenii i Azerbejdżanu korzystali z przestrzeni do spotkań w USA, a Rosja regularnie zapewnia, że tylko ona może być gwarantem pokoju na Kaukazie Płd.
Od lat 90. i pierwszej wojny karabaskiej w Górskim Karabachu stacjonowały tzw. rosyjskie siły pokojowe, choć Moskwa otwarcie wspierała separatyzm regionu i stanowisko Armenii. Zwrot nastąpił dopiero w ostatnich latach, szczególnie po wojnie w 2020 roku i ostatnim całkowitym odzyskaniu ziem przez Baku. Kreml zaczął głosić, że Górski Karabach to kwestia wewnętrzna Azerbejdżanu. To właśnie ta zmiana była jednym z powodów zwrotu Armenii w stronę UE (nie mylić z zerwaniem relacji z Rosją).
W ostatnich miesiącach udział krajów trzecich jakby malał, przynajmniej oficjalnie. Armenia i Azerbejdżan publikowały wspólne oświadczenia, identyczne treści, nie zawsze jakoś wiele wnoszące, ale opracowane tylko przez oba kraje. Sytuacja (po raz kolejny) zmieniła się w sierpniu, kiedy ku zaskoczeniu (chyba wszystkich) prezydent Władimir Putin poleciał do Azerbejdżanu.
Nie wiadomo, o co chodziło w tej wizycie. Żadna przekonująca analiza/dziennikarstwo śledcze/ nie pojawiła się ani w azerbejdżańskich, ani rosyjskich mediach (jeśli na taką trafiliście, dajcie proszę znać).
Wiadomo, co publiczne. Putin oświadczył, że Rosja będzie nadal (sic!) dokładać wszelkich starań, aby znormalizować stosunki między oboma krajami i doprowadzić do zawarcia traktatu pokojowego. Bardziej zdecydowanie wypowiedział się minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który oskarżył Armenię o "sabotowanie" procesu otwarcia połączeń tranzytowych przez południową prowincję Sjunik, co należy rozumieć jako wspomniany Korytarz Zanzegur.
Ciekawe, że akurat jak Azerbejdżan postanowił odpuścić kwestię Korytarza w traktacie, to pojawiła się Rosja z pytaniem właśnie o Korytarz (takie moje rozmyślania przy biurku w Warszawie). Cytowani przez przez RFE/RL ormiańscy politycy są pewni, że Rosja i Azerbejdżan będą chciały siłą rozwiązać kwestię połączenia z Nachiczewańską Republiką Autonomiczną.
Wizyta Putina w Azerbejdżanie skończyła się zaledwie porozumieniami w takich tematach jak bezpieczeństwo żywnościowe i inspekcja pracy. W Baku zostanie otwarty nowy rosyjsko-azerbejdżański uniwersytet, a oba kraje rozpoczną wspólną produkcję tankowców. Trudno mówić o jakimś przełomie, choć wielu podróż prezydenta Rosji łączy z faktem, że Azerbejdżan oficjalnie zawnioskował o członkostwo w BRICS. Media pisały o tym obszernie, więc czuję się zwolniona z komentarza.
Iran krytycznie o zaangażowaniu Rosji w Azerbejdżanie
To ciągle wątek, czy można mówić o szansach na pokój między Armenią i Azerbejdżanem. Korytarz wytyczony przez teren Armenii interesuje także Iran, którego relacje z sąsiednim Azerbejdżanem krótko jednoznacznie określić/ocenić jako dobre lub złe. Teheran obawia się, że eksterytorialna trasa ograniczy mu dostęp do Europy i reszty świata.
Pokój, bezpieczeństwo i stabilność w regionie to nie tylko preferencja, ale filar naszego bezpieczeństwa narodowego. Jakiekolwiek zagrożenie z północy, południa, wschodu czy zachodu dla integralności terytorialnej naszych sąsiadów lub zmiana granic [eksterytorialny korytarz można tak postrzegać] jest całkowicie nie do przyjęcia i stanowi czerwoną linię dla Iranu" – napisał minister na platformie X.
Kontekst tej wypowiedzi jej oczywiście szerszy i dotyczy przede wszystkim relacji militarnych Iranu z Rosją. Trzeba też pamiętać, że nic nie jest po prostu czarno-białe. Bo Iran z jednej strony krytykuje Moskwę za poparcie Baku, a z drugiej chce równocześnie dalej zwiększać wymianę handlową z Rosją, omijając sankcje, dzięki trasie Północ-Południe, a ta wiedzie nie inaczej jak przez Azerbejdżan.
Cytowany przez RFE/RL ekspert zwraca też uwagę:
W tej chwili zaopatrując Nachiczewan Azerbejdżan musi korzystać z irańskiej przestrzeni powietrznej lub terytorium. Jeśli Korytarz Zangezur zostanie ukończony, to Iran w oczach decydentów w Baku stanie się mniej istotny, a być może Azerbejdżan poczuje się ośmielony do przyjęcia bardziej twardej linii wobec Iranu" – twierdzi Luke Coffey z Hudson Institute.
Zainteresowanych bardziej relacjami Iran-Azerbejdżan odsyłam do całego tekstu.
Gruzja i wybory o wszystko
26 października w Gruzji odbędą się wybory parlamentarne, które na pewno zapiszą się w historii kraju. W Gruzji od 2012 roku rządzi Gruzińskie Marzenie założone przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego, które nie ma zamiaru oddawać władzy.
Jakiś czas temu pisałam jak Iwaniszwili przejmował Gruzję, dziś tylko w skrócie, że 12 lat rządów Gruzińskiego Marzenia to czas przekształcania państwa w prywatny folwark, ograniczania praw obywatelskich i tłumienie krytyki, a także czas silnej polaryzacji i niebezpiecznych ataków na media i aktywistów, często pod płaszczykiem troski o wartości rodzinne i chrześcijańskie. Utrzymanie tego systemu jest kluczowe dla Gruzińskiego Marzenia, stąd wysoki stopień mobilizacji.
Na spotkania wyborcze w całym kraju jeździ całe kierownictwo partii, na czele z Bidziną Iwaniszwilim, który oficjalnie wrócił do polityki pod koniec zeszłego roku jako honorowy przewodniczący partii. Nieoficjalnie - nigdy z niej nie odszedł i rządzi krajem z tylnego siedzenia, co też nie wszyscy krytykowali. Gruzińskie Marzenie posiada swój twardy elektorat właśnie dzięki Iwaniszwilemu. Miliarder i były premier kandyduje w tym roku także do parlamentu. Według Gruzińskiego Marzenia ma to zapewnić partii konstytucyjną większość. (opozycja dopatruje się tu jednak motywacji w kierunku immunitetu).
Konstytucyjna większość (113 na 150 mandatów) to coś, o czym Bidzina Iwaniszwili mówi na każdym wiecu. W jego opinii Gruzińskie Marzenie jest jedyną partią, która zapewni Gruzji spokój. Wybory mają być bowiem swoistym referendum: między "wojną a pokojem, degradacją moralną lub tradycyjnymi wartościami, służalczością wobec sił zewnętrznych lub niepodległym, suwerennym państwem, kolektywnym Zjednoczonym Ruchem Narodowym [ partia założona przez byłego prezydenta Saakaszwilego] a Gruzińskim Marzeniem". Owo “kolektywny” oznacza wszystkie krytyczne wobec władzy ugrupowania, których Iwaniszwili po prostu nie chce wymieniać.
Gruzińskie Marzenie nie ukrywa, po co mu większość parlamentarna:
Delegalizacja opozycji - Gruzińskie Marzenie chce oskarżyć ZRN, partię Saakaszwilego, o wywołanie wojny z Rosją w 2008 i utratę Osetii Płd. i Abchazji.
Koniec z "propagandą LGBT", czego zalążkiem jak na razie jest uchwalenie ustawy o tzw. "o ochronie wartości rodziny i małoletnich". Projekt został już przegłosowany w drugim czytaniu. Opozycja zbojkotowała, bo żeby zagłosować przeciw nie ma odwagi. W takim kraju jak Gruzja, przed wyborami, nawet nie ma co się dziwić.
Zmiany w konstytucji umożliwiające przywrócenie integralności terytorialnej Gruzji. Nie ma tu szczegółów, ale Iwaniszwili twierdzi m.in., że jak już do tego dojdzie, to Gruzińskie Marzenie przeprosi mieszkańców Osetii Płd. za to, że do nich strzelano w 2008 r.
Uznanie prawosławia jako religii państwowej (83 proc. Gruzinów identyfikuje się z Gruzińskim Kościołem prawosławnym) - ten pomysł zmiótł sam Kościół gruziński, który z władzą akurat dobrze żyje. Zostawiam go tu jednak, bo sporo mówi o rozmachu partii rządzącej. Gruzińskie Marzenie z myślą o wyborach nie tylko podwyższyło fundusz kościelny, ale też np. ostatnio przeznaczyło równowartość 744 tys. dol. na Uniwersytet św. Andrzeja, prywatną kościelną uczelnię. Ustanowienie prawosławia religią państwową wielu duchownych odebrało jednak jako próbę instytucjonalnego podporządkowania Kościoła władzom. Po krytyce Iwaniszwili wycofał się z pomysłu.
Kolejne propozycje Gruzińskiego Marzenia mają zostać przedstawione 1 października. Premier Irakli Kobachidze: “Będzie to jedyny program, który jest zarówno ambitny, jak i możliwy do zrealizowania. Nasz program wyborczy zapewni Gruzji postęp we wszystkich kierunkach: począwszy od wzrostu gospodarczego, a skończywszy na umocnieniu naszej zagranicznej pozycji politycznej”.
Opozycja w Gruzji. Jakie ma szanse na wygranie wyborów?
Teoretycznie wszystko jest możliwe. Według jednego z ostatnich sondaży (mam do nich dystans, bo zależy, kto zleca, a do tego Gruzini nie do końca mają odwagę odpowiadać szczerze): 34 proc. Gruzińskie Marzenie oraz opozycja: 19,2 proc. - Jedność (platforma Zjednoczonego Ruchu Narodowego, Strategii Agmaszenebeli, Europejskiej Gruzji), 10,6 proc. Dla Gruzji - partia opozycyjna (do rządu) byłego premiera GM Giorgiego Gacharii i dalej 9,8 proc. platforma Silna Gruzja, 9,1 proc. platforma Achali oraz 5,9 proc. Girczi.
W sumie 34 proc. dla Gruzińskiego Marzenia i 54,6 proc. dla całej opozycji. Teoretycznie. Bo żeby ogłosić zwycięstwo opozycja musi się porozumieć. To po pierwsze. Po drugie, Gruzińskie Marzenie musi przyznać się do porażki. Trudno ocenić, który tych z dwóch punktów jest dzisiaj trudniejszy. Celowo nie opisuję jeszcze opozycyjnych ugrupowań. Pewien stopień szczegółowości będzie istotny dopiero przed wyborami. Tym bardziej, że opozycja gruzińska ciągle się formułuje i nawet teraz dochodzi jeszcze w niej do rozłamów i głośnych powrotów.
Najsilniejszą platformą opozycyjną pozostaje Jedność i należący do niej Zjednoczony Ruch Narodowy pod przewodnictwiem Tiny Bokuczawy. Jej ogłoszony niedawno program to: "Tak dla Europy, wzrost dochodów, ochrona emerytów, silna gruzińska rodzina, koniec mafii cenowej". Wygrane przez Jedność - Ruch Narodowy wybory to także anulowanie tzw. rosyjskiego prawa i tym samym odblokowanie milionowych zachodnich dotacji dla Gruzji. Wśród obietnic także: podpisanie umowy o wolnym handlu z USA oraz wprowadzenie ruchu bezwizowego także z USA.
Wybory w Gruzji. Kiedy i na jakiej zasadzie.
Do udziału w wyborach 26 października zgłosiło się 27 partii. Po raz pierwszy prawie 90 proc. wyborców zagłosuje elektronicznie. CKW planuje 3030 lokale wyborcze i zapewnia, że prace komisji będą etyczne i neutralne. Pewność wynika z tego, że wszyscy członkowie komisji wyborczych podpiszą Kodeks Etyki… Równocześnie Sąd Apelacyjny podtrzymał kontrowersyjne nowe przepisy CKW, które pozwalają przewodniczącym okręgów wyborczych na rozdzielanie funkcji między członków komisji na tydzień przed wyborami, a nie w dniu wyborów, jak to miało miejsce wcześniej. To cały tydzień dla zainteresowanych podmiotów, by wpływać odpowiednio na owych członków.
Październikowe wybory to też pierwsze w pełni proporcjonalne wybory parlamentarne, teoretycznie. Ponieważ system większościowy dawał przewagę Gruzińskiemu Marzeniu, to partia postanowiła obejść zmiany. Wprowadziła tzw. regionalnych kandydatów delegatów, aby zabezpieczyć swoje wpływy i utrzymać dobre relacje z biznesmenami/politykami/kopiami Iwaniszwilego jak na przykład takim “panem feudalnym Mestii w Swaneti”. Do tego tematu jeszcze wrócę.
Iwaniszwili i (nie) jego posiadłości w Rosji
Śledztwo reporterów OCCPR wykazało, że żona Bidziny Iwaniszwilego nabyła drugi już dom i dwie działki pod Moskwą. Bazując na cenach podobnych nieruchomości, dziennikarze szacują wartość całości na 14,7 mln dol. W swojej deklaracji majątkowej w 2013 roku, jako premier Gruzji, Iwaniszwili wspomniał o nieruchomości pod Moskwa zarejestrowanej na jego żonę Ekaterinę i syna Utę.
OCCPR dokopało się także do dokumentów finansowych firmy Aqua Space - zarejestrowana na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, także powiązana z Iwaniszwilim. W 2023 roku firma odnotowała zysk w wysokości około 800 tys. dol., z czego część pochodziła z miesięcznych opłat czynszowych, które firma pobierała od najemcy moskiewskiego domu Iwaniszwilego. Pieniądze trafiały na konto w rosyjskim banku VTB należące do żony Iwaniszwilego. Ponadto, jak pokazują zapisy, Aqua Space zarabiała na regularnym dokonywaniu wielomilionowych krótkoterminowych depozytów w Sbierbanku. Sbierbank i VTB objęte są amerykańskimi sankcjami z powodu rosyjskiej agresji w Ukrainie.
W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku rzecznik Gruzińskiego Marzenia napisał: Po 1998 roku założyciel Gruzińskiego Marzenia nie kupił żadnej nieruchomości w Rosji. OCCRP w odpowiedzi napisało, że nie informowało, że Iwaniszwili sam nabył nieruchomość. Śledztwo dotyczyło jego żony Ekaterine Chwedelidze.
Armenia, Azerbejdżan, Gruzja w skrócie
Azerbejdżański dziennikarz Afgan Mukhtarli wygrał sprawę przeciwko Gruzji i Azerbejdżanowi w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Oba kraje są zobowiązane do zapłacenia mu łącznie 21 tys. euro (!). Afgan to jeden z najbardziej rzetelnych i odważnych dziennikarzy, którego służby Azerbejdżanu uprowadziły z Tbilisi i przewiozły do Baku. Dziś już bezpieczny mieszka w Niemczech.
Azerbejdżan prowadzi ciekawą politykę antyminową. Miny to poważny problem na ziemiach odzyskanych, niewątpliwie. Baku wspiera w tym temacie także Ukrainę, ale widzę też korzysta z niego, by budować relacje z innymi krajami jak Finlandia
czy Laos.
Wg Baku od listopada 2020 r. zneutralizowano ponad 156 tys. min. Mimo to aż 70 osób zginęło z powodu min, a 309 zostało rannych.
Cytując media: Rosyjskie złoto przez Armenię do Zjednoczonych Emiratów Arabskich: W raporcie Ministerstwa Gospodarki "Armenia: perspektywy gospodarcze" widać gwałtowny wzrost handlu zagranicznego, choć przepływy handlowe z tradycyjnymi rynkami nieco osłabły. Eksport I-VI 2024 r. osiągnął rekordowy poziom 7,9 mld dol., czyli 2,3 razy więcej niż rok wcześniej. Struktura eksportu uległa znaczącym zmianom, a nieprzetworzone lub częściowo przetworzone złoto stało się wiodącym towarem eksportowym - 4,1 mld dol. i 14,7-krotny wzrost. Grafiki dla jasności:
Dla fanów sportu - “New York Times” bardzo obszernie o rozchwytywanym gruzińskim bramkarzu - Why Liverpool want Giorgi Mamardashvili – the ‘Georgian Wall’ goalkeeper coveted across Europe
Premier Armenii Nikol Paszynian powiedział 31 sierpnia podczas konferencji prasowej, że Armenia zawiesiła swój udział w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) "na wszystkich szczeblach", ale nie jest to ostateczna decyzja. Dopytywany ostatnio o likwidację rosyjskiej bazy wojskowej w Armenii, po raz kolejny powtórzył, że nie ma takich planów.
Tymczasem Rosja oczekuje, że Armenia wznowi pełne uczestnictwo w OUBZ – zapewnia rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Podkreśliła, że Erywań "de iure pozostaje pełnoprawnym członkiem organizacji" i zachowuje wszystkie wynikające z tego prawa i obowiązki.
Była szefowa polskiej dyplomacji i europosłanka Anna Fotyga wzięła udział w rozprawie Micheila Saakaszwilego. Były prezydent przebywa nadal jako więzień w klinice i w rozprawach bierze udział zdalnie.
W Gruzji obowiązuje od sierpnia tzw. rosyjskie prawo, które zobowiązuje organizacje otrzymujące wsparcie finansowe z zagranicy do rejestracji. Na początku września 476 organizacji złożyło stosowne wnioski. Liczne organizacje ogłosiły bojkot. Trudno komentować, która droga jest słuszna. Krytyczna wobec władzy opinia publiczna nie ma jednak wątpliwości. Jeden z bardziej zasłużonych w protestach Shame Movement zdecydował się na rejestrację z obawy przed wysokimi mandatami i ryzykiem zawieszenia działalności. W obliczu jednak silnej krytyki, wycofał się z zamiaru i zmienił kierownictwo.
Kaukaz Płd. to istotny element międzynarodowej układanki. O wpływy w regionie walczą: Rosja, Turcja, Iran, Chiny, USA i UE, choć może Unia ostatnio za bardzo odpuszcza. Zapisz się na mój newsletter i śledź na bieżąco istotne wydarzenia:
Możesz też docenić moją pracę, kupując mi kawę, o tutaj albo/i wspierając Polską Misję Medyczną działającą w Ukrainie.
Jeśli newsletter to dla Ciebie za mało, to zapraszam na moje konta: Facebook, Instagram, Whatsapp oraz LinkedIn.