Rosja podkręca antyrządowe protesty w Armenii
"Nikt nigdy nie pomógł Armenii poza Rosją. I nikt nigdy jej nie pomoże"
Dziś o tym, jak Kreml uruchomił machinę propagandową przeciw premierowi Armenii. Usunięcie Nikola Paszyniana zdaje się być jednym z celów (raczej długoterminowych) Rosji. Bo jak tu ufać człowiekowi, który doszedł do władzy na fali protestów ulicznych i utrzymuje się na stanowisku dzięki demokratycznym wyborom. Premier Armenii stał się szczególnym wrogiem Kremla po ostatnich wywiadach dla zagranicznych mediów, ale też po wizycie jego żony w Kijowie czy ze względu na proces ratyfikacji przez Armenię Statutu Rzymskiego.
[To newsletter zamknięty. Co parę miesięcy będę wam wysyłać zajawki takich numerów.]
19 września Azerbejdżan ogłosił “antyterrorystyczną operację” w Górskim Karabachu. Po zaledwie dobie zmasowanych ataków władze w Stepanakercie poddały się, godząc się na dwa z trzech warunków Baku: rozbrojenie sił obrony Górskiego Karabachu i wyjście z regionu ormiańskich sił (wg Armenii od 2021 roku nie stacjonują tam jej żadne wojska). Azerbejdżan utrzymuje, że operacja była jego wewnętrzną sprawą. Taką samą narrację przyjęła Rosja oraz także Armenia. Premier Nikol Paszynian przyznał bowiem, że Erywań nie brał udział w porozumieniu o zawieszeniu broni, ponieważ nie był stroną w tych walkach.
Kapitulacja Górskiego Karabachu wywołała antyrządowe protesty w największych miastach w kraju. Przed parlamentem doszło do starć protestujących z policją. Aresztowano kilkadziesiąt osób, w tym opozycyjnych polityków. Premiera nazwano “zdrajcą” i wezwano do dymisji. Protestujący są podzieleni. Część z nich to zwolennicy opozycji, którzy domagają się dymisji rządu. Inni z kolei obwiniają za porażkę Rosję. Na Telegramie można oglądać nagranie, jak mężczyźni oblewają czerwoną farbą tablicę rosyjskiej ambasady w Erywaniu czy też palą rosyjskie paszporty, mówiąc o Rosji jako o “imperium zła” i skandując “Wolna, niepodległa Armenia”, „Rosja jest wrogiem”. Są też tacy, którzy są zarówno przeciwko Rosji, jak i Paszynianowi.
Napięcia w Armenii z zapałem śledzą rosyjscy politycy i media. Zadziwiające jakie emocje i zainteresowanie budzi ten mały kraj w “wielkiej Rosji”. Jak głęboko za skórę wszedł niektórym premier Paszynian, wypowiadając się tak często ostatnio krytycznie wobec Moskwy.