Wyścig zbrojeń na Kaukazie Płd.? Armenia i Azerbejdżan zbroją się na potęgę
Różnica polega tylko na tym, że Armenia kupuje broń defensywną, a Azerbejdżan ofensywną
Na granicy między Armenią i Azerbejdżanem ponownie dochodzi do walk, znowu giną żołnierze. Choć można było zakładać, że odzyskanie przez Azerbejdżan we wrześniu 2023 roku całkowitej kontroli nad Górskim Karabachem, wypali w końcu ten konflikt. Tym bardziej, że Armenia pogodziła się z likwidacją autonomicznej republiki.
Dlaczego zatem dochodzi do walk i co chcą osiągnąć liderzy obu krajów: premier Armenii Nikol Paszynian i prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew?
Jak Armenia nie zawiesiła członkostwa w OUBZ
Premier Armenii wywołał 22 lutego niemałe poruszenie, udzielając wywiadu telewizji France 24. Jak podały agencje, Nikol Paszynian stwierdził, że Armenia zawiesiła swoje członkostwo w kierowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Wywiad jest dostępny po francusku i tłumaczka słowa Paszyniana przetłumaczyła tak [na samym końcu wywiadu]:
OUBZ nie spełnił oczekiwań Armenii. Dlatego Armenia faktycznie zawiesiła swoje członkostwo w OUBZ.
Niby szczegół, ale jednak nie jest to twarde stwierdzenie, że coś się dokonało. Zresztą potwierdza to sama Moskwa. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że żaden wniosek formalny o zawieszenie członkostwa nie wpłynął. Także OUBZ przyznał, że nie wpłynęły żadne dokumenty.
Ale co się zagotowało towarzystwo (także medialne), to się zagotowało. Rozwinę pokrótce ten wątek, by było jasne, skąd te emocje.
Armenia i OUBZ. Krótka historia trudnej relacji
OUBZ to organizacja, która zgodnie ze swoim traktatem broni członków w przypadku ataku. Kiedy Azerbejdżan atakował Górski Karabach w 2020 roku, uderzył także w tereny Armenii. Nikt z OUBZ nie wysłał jednak wtedy wsparcia. Erywań wypomina to Organizacji do dziś, szczególnie Rosji, która także w późniejszym czasie nie reagowała zgodnie z oczekiwaniami Ormian.
Chodzi tu przede wszystkim o tzw. rosyjskie siły pokojowe, które od wspomnianych walk w 2020 roku i podpisanego wtedy zawieszenia broni, stacjonują na terenie Górskiego Karabachu [oficjalnie autonomia przestała istnieć z końcem 2023 r.]. Rosjanie nie reagowali, kiedy Azerbejdżan blokował jedyną drogę dojazdową do Górskiego Karabachu, wywołując tym samym kryzys humanitarny. Nie reagowali również, kiedy w wyniku ataku i przejęcia kontroli nad regionem we wrześniu 2023 r., ok. 100 tys. Ormian zostało zmuszonych (warunki stawiane przez Baku były dla nich nie do przyjęcia) do opuszczenia swoich domów.
Tak wygląda w skrócie lista zarzutów Erywania wobec Moskwy. Premier Paszynian nie ma zbyt wielu narzędzi, by zademonstrować jakikolwiek bunt wobec Rosji (albo ma sporo, ale z większości nie może lub nie chce skorzystać z racji chociażby wszechobecnych służb rosyjskich w strukturach państwowych), dlatego najczęściej posługuje się OUBZ. Nie pojawia się na szczytach Organizacji, a wojska Armenii ignorują zaproszenia na wspólne manewry.
Informacja o zawieszeniu członkostwa Armenii w OUBZ byłaby wydarzeniem o znaczeniu międzynarodowym. Oto największy do tej pory sojusznik Rosji na Kaukazie Płd. dokonuje symbolicznego zwrotu! Problem w tym, że wcale do tego nie doszło. Temat OUBZ w francuskiej telewizji pojawił się dzięki pytaniu dziennikarza, zaraz obok kwestii przyszłości rosyjskiej bazy w ormiańskim Giumri (kiedyś 6 tys. rosyjskich żołnierzy, ale z powodu ataku na Ukrainę, może ich tam być teraz mniej). Tu odpowiedź była bardzo jednoznaczna: ta kwestia nie jest tematem żadnych rozmów. Armenia nie myśli nawet o likwidacji rosyjskiej bazy.
Armenia - Azerbejdżan. Walki na granicy
Informacje na temat walk na granicy Armenii i Azerbejdżanu zawsze trzeba traktować z pewną nieufnością. O starciach informują resorty obrony obu krajów i każdy z nich należy podejrzewać przynajmniej o wybiórczość. Na miejscu nie ma niezależnych dziennikarzy ani obserwatorów, którzy mogliby zweryfikować doniesienia. Jest tylko misja obserwacyjna UE w Armenii, której działania są w ostatnim czasie bardzo utrudnione.
12 lutego Azerbejdżan poinformował, że jego żołnierze znaleźli się pod wrogim ostrzałem w regionie Sjunik. Jeden z nich został ranny.
Armenia zaprzeczyła tym doniesieniom. Azerbejdżan za to dzień później rozpoczął tzw. akcję odwetową i przez cztery godziny ostrzeliwał placówkę Armenii (aż do jej całkowitego zniszczenia, jak pisali sami Azerbejdżanie), zabijając czterech żołnierzy.
Potem nastąpiła, tradycyjna już w tym układzie, prezentacja roszczeń, oskarżeń i zapewnień o umiłowaniu pokoju.
Najpierw, 14 lutego, podczas inauguracji piątej kadencji prezydenckiej prezydent Alijew: (7 lutego w Azerbejdżanie odbyły się przedterminowe wybory prezydenckie).
Armenia i ci, którzy ją wspierają militarnie, powinni zrozumieć, że nic nas nie powstrzyma. Jeśli nie zrezygnują z roszczeń terytorialnych wobec nas, jeśli Armenia nie uporządkuje swojego ustawodawstwa [wyjaśnienie poniżej], nie będzie traktatu pokojowego. Naszym celem nadrzędnym pozostaje budowanie silnej armii i wzmocnienie potencjału militarnego.
Później, 15 lutego, premier Paszynian przemawiając na posiedzeniu rządu, stwierdził, że Azerbejdżan kładzie podwaliny pod inwazję.
Nasza analiza pokazuje, że Azerbejdżan chce rozpocząć działania wojskowe na niektórych odcinkach granicy, z perspektywą przekształcenia tej eskalacji militarnej w wojnę na pełną skalę przeciwko Armenii.
Paszynian powtórzył to potem także we wspomnianym już wywiadzie dla francuskiej telewizji: Baku szykuje się do pełnowymiarowej wojny.
Paszynian - Alijew w Monachium
Krótko po walkach na granicy doszło do spotkania liderów obu krajów podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Premier Paszynian i prezydent Alijew spotkali się najpierw osobno z sekretarzem stanu USA Antony’m Blinkenem, następnie wspólnie z kanclerzem Olafem Scholzem. Niemiecki polityk i jego zespół miał opuścić spotkanie po godzinie, zostawiając Paszyniana i Alijewa na dwustronne rozmowy. Wszystkie spotkania zakończyły się oświadczeniami, potwierdzającymi brak postępu w procesie pokojowym. Kanclerz stwierdził np., że “Niemcy i Europa są gotowe zrobić wszystko, co w ich mocy, aby wesprzeć negocjacje pokojowe między Armenią a Azerbejdżanem”. Prezydent Azerbejdżanu ocenił spotkanie jako konstruktywne, a premier Armenii wyraził wątpliwość w dobrą wolę drugiej strony.
Trudno dostrzec sens tych spotkań. Być może taki urok (męskiej) polityki lub jakaś forma rozrywki prezydenta Alijewa? Wybijam akurat jego, bo to on w ostatnim czasie kładzie silny nacisk na brak zachodnich negocjatorów w procesie pokojowym.
Nie potrzebujemy mediatorów, aby normalizować stosunki z Erywaniem. (…) Konflikt ormiańsko-azerbejdżański powinien zostać usunięty z agendy międzynarodowej,
mówił we wspomnianym już inauguracyjnym przemówieniu prezydent Azerbejdżanu.
Baku uważa bowiem, że kwestię pokoju należy rozwiązać regionalnie, co w tym przypadku oznacza przy pomocy Gruzji, Turcji i Rosji. To podejście szczególnie mocno podkreślane jest po odzyskaniu kontroli nad Górskim Karabachem we wrześniu 2023 roku. Działania Baku - atak na region i zmuszenie do ucieczki ponad 100 tys. Ormian - ostro skrytykowały Stany Zjednoczone i Francja. O ile Paryż nigdy nie był postrzegany jako neutralny obserwator, to Waszyngton miał stosunkowo czystą kartę i dobre zaplecze w postaci militarnej współpracy z Azerbejdżanem (USA przerzucały wojska przez Azerbejdżan np. do Afganistanu).
Armenia zaś, między innymi ze względu na opisaną wyżej - jak to sama postrzega - zdradę sojuszniczej Rosji, nalega na negocjacje przy zachodnim stole i w otwarcie pogłębia relacje z Francją (prezydenta Emmanuel Macron nie pojawił się w Monachium).
Na razie, bez mediacji krajów trzecich - przynajmniej oficjalnie - Armenia i Azerbejdżan zgodziły się w styczniu na wymianę więźniów.
Armenia - Azerbejdżan. Czego dotyczy spór, skoro nie ma już Górskiego Karabachu?
Jeszcze w zeszłym roku przywódcy obu krajów deklarowali, że nie mają wzajemnych roszczeń terytorialnych i traktat pokojowy jest na wyciągniecie ręki. Było, minęło.
Tak jak pisałam niedawno, Azerbejdżan oczekuje od Armenii zmiany konstytucji. W aktualnej preambuła nawiązuje do Deklaracji Niepodległości z 1990 roku, w której mowa o zjednoczeniu Armenii i Arcach (Górskiego Karabachu). [Co na to sami Ormianie, nie tylko sam premier, to już historia na kolejny newsletter]. W narracji Azerbejdżanu taki zapis oznacza roszczenia wobec jego ziem. Nie wybrzmiewał on wcześniej, a wiadomo, że nie jest to zmiana, która dokona się szybko.
Głównym problemem pozostaje wytyczenie granic oraz przeprowadzenie eksterytorialnego korytarza łączącego Azerbejdżan z eksklawą Nachiczewańską Republiką Autonomiczną. Ale o ile wcześniej mówiono przede wszystkim o braku map, to teraz Azerbejdżan chce zwrotu wsi, które są pod kontrolą Armenii od lat 90. i pierwszej wojny karabaskiej. Także Armenia mówi o dwóch spornych miejscowościach (podlinkowana mapa poniżej)
Wyścig zbrojeń. Gdzie Armenia kupuje broń
Wprawdzie prezydent Emmanuel Macron nie dotarł do Monachium, ale premier Armenii spotkał się z nim parę dni wcześniej, 16 lutego w Paryżu. Na wspólnej konferencji Paszynian powiedział:
Armenia uznaje integralność terytorialną wszystkich swoich sąsiadów i nie ma powodów, by kogokolwiek martwił rozwój jej zdolności obronnych. Chodzi tylko i wyłącznie o ochronę prawowitego, suwerennego, uznanego na arenie międzynarodowej terytorium, granic, integralności terytorialnej i niepodległości Armenii oraz zwiększenie jej obronności.
Macron mu wtórował:
Ostatnie wydarzenia w Sjuniku dowodzą, że zagrożenie eskalacją pozostaje realne. W imieniu Francja ubolewam, że w wyniku strzelaniny, która miała miejsce 12 lutego, Azerbejdżanin odniósł obrażenia (…). Francja ubolewa jednak także z powodu nieproporcjonalnego odweti Azerbejdżanu, w wyniku którego strona ormiańska poniosła cztery ofiary śmiertelne.
Francja to długoletni sojusznik Armenii (ze względu m.in. na liczną i znaczącą diasporę ormiańską we Francji), ale po swoistej utracie Górskiego Karabachu i jednoznacznie rozczarowującej postawie Moskwy, relacje Paryż-Erywań znacznie się pogłębiają.
Francja oferuje swoje wsparcie polityczne, Armenia zaś kupuje francuską broń i wiedzę. Paryż wchodzi przy tym w otwarty konflikt z Azerbejdżanem, co nie oznacza zerwania relacji biznesowych, ale wydalanie dyplomatów i zwalczanie azerbejdżańskiej propagandy odnośnie Francji już tak.
To co warto tutaj podkreślić, Erywań kupuje przede wszystkim broń defensywną.
W zeszłym tygodniu Armenia podpisała umowę na zakup karabinów szturmowych od francuskiego producenta PGM. Szczegóły umowy nie są znane. Ostatnie zmiany w ormiańskim prawie utajniły zakupy zbrojeniowe. W październiku 2023 r. Francja ogłosiła sprzedaż Armenii sprzętu obronnego: trzech systemów radarowych Ground Master 200 (mają być dostarczone latem, zdjęcie poniżej) i gogli noktowizyjnych. Na początku grudnia zaś podwojono zamówienie na transportery opancerzone Bastion, do zamówionych 24 dodano jeszcze ponoć 26 pojazdów.
Francja wypycha Rosję z Armenii?
Politico pisało nawet: “Francja umieszcza flagę na podwórku Rosji, dokonując transakcji zbrojeniowych z Armenią”. Ponoć trwają już rozmowy na temat zakupu przez Armenię rakiet Mistral.
Nie wiem oczywiście, co motywuje Francuzów, ale trudno zignorować taką listę zakupów broni. Wagę relacji pokazuje też zeszłotygodniowa wizyta w Erywaniu francuskiego ministra obrony Sébastien Lecornu wraz z przedstawicielami francuskiego biznesu, szczególnie zbrojeniówki: MBDA, Nexter, Arquus, Safran, Thales i PGM. “Erywań szuka takich partnerów, którzy naprawdę zapewniają bezpieczeństwo”, powiedział francuski polityk, mając na myśli Rosję.
Francja to też furtka dla Armenii do standardów NATO. Kraje podpisały właśnie porozumienie o partnerstwie pomiędzy elitarną francuską szkołą wojskową École spéciale militaire de Saint-Cyr a ormiańską Akademią Wojskową. Od lipca władze wykonawcze/rząd Armenii będą korzystały z pomocy francuskiego wojskowego jako konsultanta ds. obrony. Armia Armenii nadal funkcjonuje jeszcze jak za czasów sowieckich. Reformy to konieczność, także poprawa relacji na linii władza - dowództwo w armii.
Szacuje się, że w tym roku Armenia wyda na zbrojenie 1,4-1,5 mld dol. Do tej pory głównym dostawcą broni dla tego kraju była Rosja, ale z przyczyn oczywistych, Paszynian zdecydował o dywersyfikacji dostaw. Oprócz francuskiego sprzętu, Armenia kupuje także indyjski, np. warte kilkadziesiąt milionów dolarów drony czy wyrzutnie rakiet Pinaka i systemy obrony powietrznej średniego zasięgu Akash.
Nowa broń Azerbejdżanu
Dostaję czasami pytania, po której stronie jestem w tym konflikcie. Po żadnej. Trudno jednak powstrzymać się od komentarza. Azerbejdżan to kraj, który od dekad mówi tylko o zbrojeniu, który uczy dzieci w szkole ile procent PKB wydaje na broń i porównuje tę kwotę z całym budżetem Armenii. Kiedy więc z Baku słychać głosy, że Erywań powinien zaprzestać zakupów broni, bo to może “przerodzić się w wyścig zbrojeń, potencjalnie prowadzący do konfliktu”, to trudno milczeć.
Tym bardziej, że sam prezydent Alijew z zakupów nie zrezygnował. 9 lutego Azerbejdżan poinformował, że kupił tureckiego drona bojowego Bayraktar Akinci oraz rakiety manewrujące CAKIR. Bayraktar Akinci jest znacznie bardziej rozwiniętym modelem niż Bayraktar TB2, który miał siać grozę w walkach o Górski Karabach w 2020 roku. Może np. przenosić amunicję dalekiego zasięgu, co w realiach Kaukazu Płd. oznacza, że Azerbejdżan atakować cele ormiańskie bez opuszczania swojego terytorium.
Turcja (podobnie jak Francja, członek NATO) to czołowy partner Azerbejdżanu. Kiedy po zwycięstwie w przyspieszonych wyborach prezydenckich, Alijew udał się od razu do sojusznika, powiedział:
Nasze armie to jedna pięść. Co roku odbywa się co najmniej 10 manewrów wojskowych zarówno w Turcji, jak i Azerbejdżanie, dzięki czemu nasza siła militarna stale rośnie. Druga wojna karabaska [2020] i operacja antyterrorystyczna [tak Azerbejdżan nazywa atak na Górski Karabach we wrześniu 2023 r.] (…) po raz kolejny pokazały, że model armii tureckiej jest w pełni zintegrowany z modelem azerbejdżańskim.
Azerbejdżan i Izrael, czyli dzięki komu upadł Górski Karabach
Azerbejdżan kupuje nie tylko w Turcji, ale także w Izraelu. Tu można wspomnieć chociażby o amunicji krążącej Harop (lata to do 6 godz. i dystansu do 1000 km), która była w stanie zniszczyć ormiańskie systemy rakietowe dalekiego zasięgu S-300. Właśnie przeciwko Harop ma być skuteczny wspomniany już indyjski system Akash.
Więcej o współpracy z Izraelem pisałam we wrześniu, kiedy izraelscy dziennikarze ujawnili zwiększenie dostaw do Azerbejdżanu tuż przed atakiem na Górski Karabach. Nie jest też tajemnicą, że Izrael od lat sprzedaje Azerbejdżanom swoją najbardziej zaawansowaną broń (ponoć Azerbejdżan zestrzelił ormiańskiego Iskandera w czasie wojny w 2020 roku za pomocą izraelskiej rakiety Barak 8). Współpraca dotyczy też służb specjalnych. Na terenie Azerbejdżanu swoją jednostkę ma Mossad, w celu monitorowania Iranu.
Do Turcji i Izraela dołączył ostatnio Pakistan. Pod długich rozmowach Baku podpisało kontrakt na zakup pakistańskich myśliwców JF-17 Thunder Block III za 1,6 mld dol. Jak podaje miejscowe media, o największa umowa eksportowa w historii kraju.
Wiedza to siła. Podziel się nią innymi :
Pisanie newslettera to nie tylko pasja, to także ciężka praca, byś dostarczać tylko sprawdzone informacje i wyciągać z nich odpowiednie wnioski. Dlatego jestem też na buycoffee - jeśli chcesz możesz kupić mi kawę, o tutaj.
Armenia - Azerbejdżan. Czy jest szansa na pokój, co dalej?
Ostatnie lata pokazują, że nie ma szans na trafne prognozy odnośnie konfliktu między Armenią i Azerbejdżanem. Trudno w działaniach Baku i atakach na ormiańskie jednostki dostrzec jakąś (naszą) logikę, dlatego trudno oszacować, co zamierza prezydent Alijew. W sobotę 24 lutego obie strony znowu poinformowały o starciach. Obyło się bez ofiar śmiertelnych.
Możliwe scenariusze. Armenia - Azerbejdżan
Analitycy zwykle kreślą scenariusze, ale tutaj nie będą one za bardzo odkrywcze: Azerbejdżan może zaatakować Armenię i wtedy pojawi się nam pytanie, co zrobi wtedy Rosja, której żołnierzami się usiane wręcz południe Armenii (baza w Giumri ma osobne jednostki, to nie jest jeden kompleks). Inny scenariusz to eskalacja napięć na granicy i próba wymuszenia ustępstw na Armenii, bez ataków na terytorium.
Do tego dołóżmy szerszy kontekst, sytuację wewnętrzną w obu krajach. Prezydent Alijew wygrał właśnie w sposób nieuczciwy wybory prezydenckie i rozpoczął już piątą kadencję (dwie dekady rządów za nim). Fala zadowolenia po odzyskaniu Karabachu będzie słabnąć, tym bardziej, że dzięki odważnym dziennikarzom z Abzas Media dowiadujemy się o coraz to nowych oszustwach i przypadkach korupcji przy okazji odbudowy tzw. ziem odzyskanych, czyli byłego Górskiego Karabachu. Prawda oraz stagnacja gospodarcza będą być może motywować prezydenta Alijewa do ponownego zwrócenia uwagi opinii publicznej w stronę odwiecznego wroga Armenii.
W Armenii, którą trudno posądzić jednak o planowanie ataku na Azerbejdżan, konieczna jest reforma armii i jednolite stanowisko wszystkich partii wobec Baku. Szans na to drugie szczególnie na razie nie widać. Walki na granicach i śmierć ormiańskich żołnierzy zaważą też na planowanych przez Paszyniana zmianach w konstytucji. Będę o tym temacie informować na bieżąco. Dziś już za dużo wątków.
Pozostaje nam obserwacja sytuacji i nadzieja, że uda się uniknąć kolejnych krwawych starć w tym regionie.
Walki między Armenią i Azerbejdżanem to nie jedyne ważne wydarzenie na Kaukazie Płd. Uznałam jednak, że należy najpierw sprostować informacje o członkostwie Armenii w OUBZ.
W Gruzji nowy premier. W ramach płatnej subskrypcji, do której zachęcam, dostępna jest jego sylwetka. Niesamowity to człowiek, który w Brukseli potrafi być prozachodnim politykiem, a w Tbilisi skrajnie prawicowym homofobem.
Gruzińskie Marzenie przygotowuje się tez już do wyborów, m.in. w sposób kontrowersyjny zmieniając skład Centralnej Komisji Wyborczej. O tym też już wkrótce.
Więcej informacji o Kaukazie Płd. oraz o kulisach pisania newslettera znajdziesz na moich profilach: